Na
moje szczęście ostatnie dni w Komie zleciały jak z bicza strzelił. Stosując się
do zaleceń - rozkazów - Valcirii i Ryo (ale głównie Valcirii i jej groźby, że
mnie zrzuci jak będę na niej leciała) wymazałam z pamięci Lancera. Skupiłam się
na sobie i powróceniu do formy po tygodniowej śpiączce. Jak się szybko okazało
- poszło sprawnie, musiałam tylko utopić lenia. Okazja nadążyła się wiele razy,
gdy trenowałam nad strumieniem.
Megan Nakane wracała do żywych. A ta stara Megi nie potrafi usiedzieć w miejscu
i stosować się do wszelakich rozkazów/zakazów. Tak, więc na trzy dni przed
zakończeniem wyroku spakowałam do sportowej torby swoje rzeczy, których było
nie wiele, bo nie zamierzałam w końcu długo tu zabawiać. Jak zwykle wyszło inaczej. Przepasałam biodra podwójnym skórzanym pasem. Po lewo przypięła wyrzutnię a po
drugiej stronie - pudełeczko z bey'em; na szyję słuchawki. Zgarnęłam z krzesła
szary bezrękawnik i założyłam na czarną 3/4 bluzkę z czerwonymi haftami.
Omiotłam wzrokiem mieszkanie sprawdzając czy niczego nie zapomniałam,
złapałam torbę i wyszłam na taras. Odetchnęłam nocnym powietrzem. Wioska
była opustoszała, w chatach nie paliły się światła - wszyscy spali. Wszyscy
prócz mej osoby, która stwierdziła, że wyjedzie (ucieknie) z Komy o 2 w nocy.
Ruszyłam przed siebie idąc na czuja po żwirowej ścieżce. Spędziłam tu prawie
dwa miesiące (prawie całe wakacje, litości!) więc znałam prawie każdy
zakamarek. Zerknęłam przy okazji na chatę Ryo. Żeby nie być taką egoistką pozostawiłam
mu list w którym wyjaśniam że wracam do siebie oraz że wzięłam dokumenty dla
Tsubasy (trochę musiała się namęczyć aby je znaleźć; Hagane przydałaby się
kobieca ręka. ) Ale i tak mogłam się założyć, że Ryo i tak nie śpi tylko mnie
obserwuje jak wymykam się z wioski.
Zagłębiłam się w las lawirując między drzewami. Prócz szelestu poszycia
towarzyszył mi blask księżyca, usilnie przebijający się przez konary drzew.
Miałam nadzieję, że moja orientacja w terenie nie śpi i bez zbędnych przygód
dotrę na stację. Do pociągu pozostało mi 30 minut a do przejścia 10 kilometrów.
Jak się sprężę to może zdążę. Bez zbędnych przygód. Taaa...
Zjawiłam się na peronie przed czasem. Zmrużyłam oczy widząc znielubioną
przeze mnie postać. Podeszłam do Hyomy siedzącego na ławce. Oparłam się o jedną
z kilku kolumn kawałek od niego. Przez parę minut wpatrywaliśmy się bez słowa
w tory.
-
Zamierzałaś od tak odejść? - odezwał się, jako pierwszy.
Wzruszyłam ramionami.
-
Pozostawiłam Ryo list, tyle powinno wam wystarczyć.
Prychnął pod nosem wstając.
- A ty co tu robisz? - spytałam podejżliwie. - Spać nie możesz czy na kozice polujesz? (#DarkAngel xD)
-
Chciałem dopilnować, że odejdziesz i nie narobisz problemów.
- A
ja myślałam, że będziesz chciał dokończyć walkę.
W jego oczach rozbłysnął dziki błysk.
-
Innym razem.
-
Nie wierzę, że to mówisz. Chory jesteś? - Uniosłam brwi w drwiącym geście.
-
Nie, w przeciwieństwie do ciebie. Do kończymy walkę, kiedy indziej, na
poważnie, bez świadków.
Uśmiechnęłam się. Już się bojeeee.
- Uważaj bo się przestraszę - mruknęłam poprawiając torbę.
Po peronie rozniósł się klakson nadjeżdżającego pociągu. Oderwałam się od kolumny.
- Jak chcesz - westchnęłam zrezygnowana jakby było mi wszystko jedno - ale ostrzegam, że wtedy wgniotę cię w
ziemię.
Nagła mgła zebrała się wokół Hyomy. Chłopak drgnął lekko, lecz szybko się
opanował. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, bynajmniej nie wesoło ani tym
bardziej przyjaźnie. Pstryknęłam palcami a obłok rozwiał się.
Pociąg zajechał ma stację.
-
No to do kiedyś tam, wielki obrońco wioski - prychnęłam i wskoczyłam do
przedziału.
-
Nakane - zawołał za mną. Nigdy się nie nauczy, że po nazwisku to po pysku.
Niechętnie przystanęłam na schodkach. Spojrzałam przez ramię w jego stronę. -
Hagane kazał przekazać żebyś nie pakowała się w kłopoty, bo nie zawsze ci dupę
uratuje.
-
Nie będzie musiał.
Drzwi zatrzasnęły się z sykiem za moimi plecami odcinając od tej pożal się Boże
Komy. Pociąg ruszył a ja opuściłam miejsce które było dla mnie piekłem i niebem w jednym.
Jenn: Tak patrzę na te twoje "treningi" Meg i zastanawiam się, jakim cholernym cudem Ryo został dyrektorem WBBA *kręci głową z politowaniem* A co do tego Lancelota...
OdpowiedzUsuńArtemis: *wzdycha* Lancera
Jenn: Jeden pies, to Valcia, powinnaś go zjeść i byłoby po sprawie. Ewentualnie upiec i dopiero potem zjeść, bo podpieczone mięso jest smaczniejsze
Rin: Przecież zwiał. Czytać nie umiesz?
Jenn: Z tego co pamiętam, byłaś załamana, więc wypierdalaj do swojego kącika rozpaczy, zanim dam ci prawdziwy powód do płaczu
Izu: Już, już Jenn- chan
Jenn: Wgl Valcia nie pierdol, bo każdy wie, że walczyłaś z Lancelotem!
Artemis: Lancerem!
Jenn: Pysk!
Izu: To ja może skoczę po pocky ^^''
Jenn: Dwa miesiące? DWA MIESIĄCE? I nikogo nie zastrzeliłaś ani nie kazałaś zjeść Valci?
Kyoya: Nie każdy jest tak spaczony w kwestii cierpliwości
Jenn: Akurat ty powinieneś się zamknąć
Kyoya: Nie będziesz mnie uciszyła, Ashida
Jenn: *pokazuje mu środkowy palec* Megi, umiesz zbierać mgłę? O.o
Izumi: *wraca z pocky* A umiesz może zbierać chmury burzowe? *.*
*wpada z rozpędu w ręczniku* Laptoooop! Wooord!
Jenn: *puka się w czoło* To by było na tyle od nas
Artemis: Czekamy na kolejny i wysyłamy tony weny ^^
Meg: Też się nad tym zastanawiam, Jenny. O a w sumie Lancelot może być xD
UsuńValciria: *rozważa taką opcję*
Meg: *pije meliskę* Mogę być z siebie dumna XD A co do tej mgiełki - to tak ^^ taka mała sztuczka ;P a chmury burzowe... musiałabym wypróbować
Kelly: *szturcha palcem Vanessę*
*odchyla się lekko i wraca do poprzedniej pozycji*
Kelly: Choroba
Meg: Ja bym powiedziała coś innego na "ch" ale Ness nie pozwala
Kelly: Możesz mówić śmiało, ona i tak nie kontaktuje
*pustym wzrokiem wpatruje się w ścianę*
Kel: Eh, dziękujęmy za wenę, na pewno się przyda :)))))
Meg: i powodzenia z pisaniem! Jeśli dobrze zrozumiałam czemu tak wypadłaś z łazienki
Nessa, co ci *wyciąga miotłę i zaczyna dźgać dziewczynę*
UsuńJenn: I to ja nie jestem delikatna =.=
A jesteś?
Jenn: No nie i dobrze ;3
To po co...a zresztą. Dzięki, dzięki ^^
Izu: Ooo, jak się nauczysz, to zadzwoń albo narysuj pentagram i...
Jenn: Izu.
Izu: No przecież się nabijam *pstryka demonicę w nos* Coś nie w sosie jesteś, Jenn
Jenn: Nieprawda =.=
*wzrusza ramionami*
UsuńKel: Sęk w tym że ona sama nie wie. Jakoś o 18 COŚ ją dopadło
Meg: Demon! (bez obrazy Izu Jenn i reszta; za dużo Darów Anioła xD)
Kel: Bosz co ja z wami mam...
Meg: Ze mną małe piekło a z Vanessą w dziwnym stanie yyy... Armageon?
Kel: *strzela Vanesse poduszką*
Czekolada. Anime. Manga. Komedia. Keith. Przyjaciółki. Memy. Muzyka. *wylicza metody na pocieszenie*
UsuńJess: Keith?
Ja ci nie odpuszczę
Jess: Co z tego, że jestem martwa
Nie pyskuj
Jess: Wal się, mówię prawdę
Wystarczyło stworzyć Jenn i wszystkim odwaliło
Jenn: P-i-e-p-r-z-s-i-ę
N-i-e
Kyoya: Kiedy wy nie gadacie jak idiotki? *pytanie retoryczne, bo zawsze*
Jenn: Nam została ostatnia książka z darów Anioła, a po niej bierzemy się za "japoński wachlarz" ^^
*bazgrze wkurzona po kartce*
UsuńKel: w ten sposób nigdy ci nie wyjdzie *obrywa olowkiem*
Aaaa jestem beznadziejna!! *teraz to ona obrywa gumka*
Meg: Aaa która część jest ostatnia? Miasto Szkła czy jest jeszcze jedna?
Wypadaloby zebym teraz to ja kupila tą ostatnia....