Światła reflektorów zawieszonych na rusztowaniu zalały halę treningową w siedzibie WBBA. Podeszłam do okrągłej areny na środku hali treningowej. Rey stanęła naprzeciwko mnie, a Tsubasa z Madoką i jej małym laptopikiem na mini trybunach po mojej prawej.
Wyciągnęłam kuczer i obróciłam go w dłoni.
- Gotowa? - zwróciłam się do przyjaciółki z chytrym uśmieszkiem.
W odpowiedzi załadowała wyrzutnie. Uczyniłam to samo. Uniosłyśmy je na wysokość mostków.
- Trzy!
- Dwa!
- Jeden!
- LET IT RIP!
Dwa bey'e wystrzeliły jak z procy. Poczęły krążyć po arenie bawiąc się w berka. Valciria - tryb ofensywny, bey Makimoto - równowagi. Finał mógł wydawać się przesądzony, ale dobrze wiedziałam, że pozory mylą i wcale nie będzie tak prosto.
Valciria na przesłany telepatycznie rozkaz gwałtownie się zatrzymała i stawiła czoło bey'owi Rey. Na boki posypały się srebrno-złote iskry.
- Widzę, że jedno się nie zmieniło - nadal wysyłasz rozkazy telepatycznie - powiedziała moja tymczasowa przeciwniczka.
Wzruszyłam ramionami uznając to za komplement.
- Mamy ze sobą silną więź, więc grzech nie skorzystać.
- Przyznaję, jest to przydatna umiejętność sama chciałabym takową posiadać. Ale i tak, wypowiadając ataki lub nie, przegrasz! Wybij się, Seth! - krzyknęła.
Jej bey odepchnął Valcirię i nim ta znów zaatakowała zrobił unik w tył, przez co mój bey na chwilę stracił równowagę. Seth błyskawicznie to wykorzystał i kontratakował.
- Muszę się odegrać za to, że zbłaźniłaś mnie przed Ericiem - odezwała się. Ataki Seth ‘a przybrały na sile.
- Masz na myśli tego idiotę z 3B? - Zmarszczyłam brwi.
- On nie jest idiotą! - obruszyła się splatając ręce na piersiach. - On tylko...
- Wyrywa każdą laskę i co tydzień ją zmienia - dokończyłam za nią. Valciria zrobiła unik przed kolejnym ciosem. Seth'owi się to nie spodobało; przyspieszył i walnął od tyłu.
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- Wcale...
Valciria i Seth starli się na środku areny z głuchym zgrzytem sprowadzając nas na ziemię. I tak to czasem wyglądało - ja i Rey jak każde przyjaciółki czasem się kłóciłyśmy, ale były to tylko takie koleżeńskie sprzeczki. No może czasem, jak w tym przypadku, kończyło się to beybitwą.
- I tak uważam, że cię uratowałam przed "złamanym sercem" - mruknęłam cicho.
Rey chyba jednak to usłyszała. Mimo że jej bey należał do typu równowagi dobrze też spisywał się w ataku. Zaczął zadawać szybkie ciosy, jak szalejąca po pustyni burza. Przypatrywałam się przez parę chwil jak Valce się obrywa.
- Może i masz rację, ale i tak nie daruję, że mnie zbłaźniłaś - ostrzegła grożąc mi palcem, lecz na jej ustach tańczył uśmieszek, który prawie nigdy nie znikał. Nawet podczas walk była pogodna i wesoła. No chyba, że przegrywa, ale wtedy nikt nie emanuje radością.
Przez kilka minut nic specjalnego się nie działo. Jednak Makimoto zaczęła się nudzić.
- No, co jest, gdzie ta dawna Megi? - jęknęła blondwłosa. - Myślałam, że Ryo cię czegoś nowego nauczył
Valciria i Seth ponownie spotkali się na środku areny. Co rusz odskakiwali by za sekundę znów się ze sobą zetrzeć. Mogło to wyglądać na niewinną zabawę. Mogłoby.
Po kilkunastu sekundach Seth uwolnił się z kleszczy Valcirii i zepchnął ją na kraniec areny. Zamierzał ją wyautować, lecz zdążyła stawić opór tuż przy linii granicznej.
- Czegoś mnie tam nauczył... - Valca traciła równowagę. Trzeba szybko coś zdziałać.
Czemu nic nie robimy? warknęła poirytowana Valciria. Ukrywamy swoją siłę!
Pamiętasz, czego nas uczono? Nie pokazuj przeciwnikowi od razu wszystkich swoich umiejętności.
Ale Rey nas zna, więc, po co ta szopka? prychnęła.
W sumie... Masz rację, kończmy to.
Ja zawsze mam rację - dorzuciła nonszalanckim tonem.
- Valciria! - krzyknęłam na głos.
Szary bey odrzucił rywala. Wirowali po przeciwnych stronach areny czekając na rozkazy bleyderów.
- Hm, wypowiadasz na głos rozkazy, coś się szykuje - powiedziała Makimoto puszczając mi oczko.
- Ah za dobrze mnie znasz - westchnęłam z podobnym błyskiem w oku.
- Ale ja będę pierwsza! Seth, specjalny atak! Burza pustynnego boga!
Rey wyprowadziła specjalny atak; nie należał do najsilniejszych, stać było ją na wiele więcej. Dawał mi fory? Z jej bey'a wydobył się wiatr wraz z milionem drobinek piasku. Zaczął pokrywać całą arenę drażniąc oczy i uniemożliwiając widoczność. Przysłoniłam oczy i wytężyłam wzrok. Wir porywał wszystko do środka, gdzie czekał bóg pustyni - Seth.
Czułam na sobie wyczekujące i uważne spojrzenie Tsubasy i Madoki. Wiatr przywiał ze sobą fragment ich rozmowy:
- Myślisz że pobyt w Komie jej pomógł? - dosłyszałam wypowiedź Madoki.
Huk wiatru zagłuszył fragment odpowiedzi Otori'ego.
-... jest silna, da sobie radę. Przechodzi po prostu kryzys, jak każdy. Zaraz się z niego wygrzebie, potrzeba tylko czasu.
- Ale i tak się o nią martwię... co jak znów się zatraci i podda?...
Skup się! - wrzasnęła Valciria.
Potrząsnęłam głową.
Jasne.
Valciria ustawiła się na krawędzi areny opierając wirowi.
- Specjalny atak! - Pokażę im, że nie muszą mnie niańczyć i że już nigdy nie popełnię błędów z przeszłości. - Smoczyca Cienia! - wrzasnęłam na całe gardło.
Z bey'a w górę wystrzelił ciemnoszary promień. Przekształcił się w celtyckiego smoka, a ściślej - smoczycę. Zamiast łusek pokrywała ją ciemnoszara sierść; od karku po ogon była dłuższa i czarna. Rozłożyste skrzydła zakończone były trzema pazurami, a od cienkiej błony odbijało się światło. Całą postać Valcirii otaczała nikła szara poświata. Czerwone białka oczne ze złotymi obwódki emanowały swoją dawną aurą pewności i niebezpieczeństwa.
Valciria ryknęła w niebo i zaczęła krążyć w stronę przeciwną do wirowania wiru. Przez kilkanaście sekund szara poświata przybierała na sile tłumiąc wir. Dwa miesiące temu wyprowadziłam ten sam atak, w tym samym miejscu i w tej samej walce. Wtedy też rozpoczął się mój zawszony "kryzys". Tamtego wieczora Valciria ogóle rzecz ujmując - oszalała. Nagle wpadła w szał, a przez to, że miałyśmy ze sobą silną więź czułam jej ból, a bariera chroniąca nasze myśli pękła zalewając mnie falą jej myśli. Po tym jak udało mi się nad nią zapanować starałam się coś z niej wydobyć, lecz spławiała mnie, a przez pierwsze dwa dni słowem się nie odzywała. Tylko raz bąknęła, że jej głupio i że przeprasza. Później trafiłyśmy do Komy gdzie Valca chyba doszła do siebie.
Powróciłam myślami na ziemię, gdy silny podmuch buchnął mi w twarz. Dusze beyi zniknęły, pozostał tylko gęsty kurz. Usłyszałam brzęk upadlanego metalu i na chwilę wstrzymałam oddech. Valciria czy Seth? Po kilku chwilach pył opadł odsłaniając arenę.
Rey zaklaskała.
- Czyli nie podmienili mi przyjaciółki - zaśmiała się i schyliła, aby podnieść Seth'a z podłogi.
Valciria wpadła do mojej dłoni. Powstrzymałam syknięcie gdyż mój bey był rozpalony. Znowu.
- Gotowa? - zwróciłam się do przyjaciółki z chytrym uśmieszkiem.
W odpowiedzi załadowała wyrzutnie. Uczyniłam to samo. Uniosłyśmy je na wysokość mostków.
- Trzy!
- Dwa!
- Jeden!
- LET IT RIP!
Dwa bey'e wystrzeliły jak z procy. Poczęły krążyć po arenie bawiąc się w berka. Valciria - tryb ofensywny, bey Makimoto - równowagi. Finał mógł wydawać się przesądzony, ale dobrze wiedziałam, że pozory mylą i wcale nie będzie tak prosto.
Valciria na przesłany telepatycznie rozkaz gwałtownie się zatrzymała i stawiła czoło bey'owi Rey. Na boki posypały się srebrno-złote iskry.
- Widzę, że jedno się nie zmieniło - nadal wysyłasz rozkazy telepatycznie - powiedziała moja tymczasowa przeciwniczka.
Wzruszyłam ramionami uznając to za komplement.
- Mamy ze sobą silną więź, więc grzech nie skorzystać.
- Przyznaję, jest to przydatna umiejętność sama chciałabym takową posiadać. Ale i tak, wypowiadając ataki lub nie, przegrasz! Wybij się, Seth! - krzyknęła.
Jej bey odepchnął Valcirię i nim ta znów zaatakowała zrobił unik w tył, przez co mój bey na chwilę stracił równowagę. Seth błyskawicznie to wykorzystał i kontratakował.
- Muszę się odegrać za to, że zbłaźniłaś mnie przed Ericiem - odezwała się. Ataki Seth ‘a przybrały na sile.
- Masz na myśli tego idiotę z 3B? - Zmarszczyłam brwi.
- On nie jest idiotą! - obruszyła się splatając ręce na piersiach. - On tylko...
- Wyrywa każdą laskę i co tydzień ją zmienia - dokończyłam za nią. Valciria zrobiła unik przed kolejnym ciosem. Seth'owi się to nie spodobało; przyspieszył i walnął od tyłu.
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- Wcale...
Valciria i Seth starli się na środku areny z głuchym zgrzytem sprowadzając nas na ziemię. I tak to czasem wyglądało - ja i Rey jak każde przyjaciółki czasem się kłóciłyśmy, ale były to tylko takie koleżeńskie sprzeczki. No może czasem, jak w tym przypadku, kończyło się to beybitwą.
- I tak uważam, że cię uratowałam przed "złamanym sercem" - mruknęłam cicho.
Rey chyba jednak to usłyszała. Mimo że jej bey należał do typu równowagi dobrze też spisywał się w ataku. Zaczął zadawać szybkie ciosy, jak szalejąca po pustyni burza. Przypatrywałam się przez parę chwil jak Valce się obrywa.
- Może i masz rację, ale i tak nie daruję, że mnie zbłaźniłaś - ostrzegła grożąc mi palcem, lecz na jej ustach tańczył uśmieszek, który prawie nigdy nie znikał. Nawet podczas walk była pogodna i wesoła. No chyba, że przegrywa, ale wtedy nikt nie emanuje radością.
Przez kilka minut nic specjalnego się nie działo. Jednak Makimoto zaczęła się nudzić.
- No, co jest, gdzie ta dawna Megi? - jęknęła blondwłosa. - Myślałam, że Ryo cię czegoś nowego nauczył
Valciria i Seth ponownie spotkali się na środku areny. Co rusz odskakiwali by za sekundę znów się ze sobą zetrzeć. Mogło to wyglądać na niewinną zabawę. Mogłoby.
Po kilkunastu sekundach Seth uwolnił się z kleszczy Valcirii i zepchnął ją na kraniec areny. Zamierzał ją wyautować, lecz zdążyła stawić opór tuż przy linii granicznej.
- Czegoś mnie tam nauczył... - Valca traciła równowagę. Trzeba szybko coś zdziałać.
Czemu nic nie robimy? warknęła poirytowana Valciria. Ukrywamy swoją siłę!
Pamiętasz, czego nas uczono? Nie pokazuj przeciwnikowi od razu wszystkich swoich umiejętności.
Ale Rey nas zna, więc, po co ta szopka? prychnęła.
W sumie... Masz rację, kończmy to.
Ja zawsze mam rację - dorzuciła nonszalanckim tonem.
- Valciria! - krzyknęłam na głos.
Szary bey odrzucił rywala. Wirowali po przeciwnych stronach areny czekając na rozkazy bleyderów.
- Hm, wypowiadasz na głos rozkazy, coś się szykuje - powiedziała Makimoto puszczając mi oczko.
- Ah za dobrze mnie znasz - westchnęłam z podobnym błyskiem w oku.
- Ale ja będę pierwsza! Seth, specjalny atak! Burza pustynnego boga!
Rey wyprowadziła specjalny atak; nie należał do najsilniejszych, stać było ją na wiele więcej. Dawał mi fory? Z jej bey'a wydobył się wiatr wraz z milionem drobinek piasku. Zaczął pokrywać całą arenę drażniąc oczy i uniemożliwiając widoczność. Przysłoniłam oczy i wytężyłam wzrok. Wir porywał wszystko do środka, gdzie czekał bóg pustyni - Seth.
Czułam na sobie wyczekujące i uważne spojrzenie Tsubasy i Madoki. Wiatr przywiał ze sobą fragment ich rozmowy:
- Myślisz że pobyt w Komie jej pomógł? - dosłyszałam wypowiedź Madoki.
Huk wiatru zagłuszył fragment odpowiedzi Otori'ego.
-... jest silna, da sobie radę. Przechodzi po prostu kryzys, jak każdy. Zaraz się z niego wygrzebie, potrzeba tylko czasu.
- Ale i tak się o nią martwię... co jak znów się zatraci i podda?...
Skup się! - wrzasnęła Valciria.
Potrząsnęłam głową.
Jasne.
Valciria ustawiła się na krawędzi areny opierając wirowi.
- Specjalny atak! - Pokażę im, że nie muszą mnie niańczyć i że już nigdy nie popełnię błędów z przeszłości. - Smoczyca Cienia! - wrzasnęłam na całe gardło.
Z bey'a w górę wystrzelił ciemnoszary promień. Przekształcił się w celtyckiego smoka, a ściślej - smoczycę. Zamiast łusek pokrywała ją ciemnoszara sierść; od karku po ogon była dłuższa i czarna. Rozłożyste skrzydła zakończone były trzema pazurami, a od cienkiej błony odbijało się światło. Całą postać Valcirii otaczała nikła szara poświata. Czerwone białka oczne ze złotymi obwódki emanowały swoją dawną aurą pewności i niebezpieczeństwa.
Valciria ryknęła w niebo i zaczęła krążyć w stronę przeciwną do wirowania wiru. Przez kilkanaście sekund szara poświata przybierała na sile tłumiąc wir. Dwa miesiące temu wyprowadziłam ten sam atak, w tym samym miejscu i w tej samej walce. Wtedy też rozpoczął się mój zawszony "kryzys". Tamtego wieczora Valciria ogóle rzecz ujmując - oszalała. Nagle wpadła w szał, a przez to, że miałyśmy ze sobą silną więź czułam jej ból, a bariera chroniąca nasze myśli pękła zalewając mnie falą jej myśli. Po tym jak udało mi się nad nią zapanować starałam się coś z niej wydobyć, lecz spławiała mnie, a przez pierwsze dwa dni słowem się nie odzywała. Tylko raz bąknęła, że jej głupio i że przeprasza. Później trafiłyśmy do Komy gdzie Valca chyba doszła do siebie.
Powróciłam myślami na ziemię, gdy silny podmuch buchnął mi w twarz. Dusze beyi zniknęły, pozostał tylko gęsty kurz. Usłyszałam brzęk upadlanego metalu i na chwilę wstrzymałam oddech. Valciria czy Seth? Po kilku chwilach pył opadł odsłaniając arenę.
Rey zaklaskała.
- Czyli nie podmienili mi przyjaciółki - zaśmiała się i schyliła, aby podnieść Seth'a z podłogi.
Valciria wpadła do mojej dłoni. Powstrzymałam syknięcie gdyż mój bey był rozpalony. Znowu.
♧~♧~♧
Po krótkiej rozmowie z Tsubasą i Madoką o wszystkim jak i niczym wraz z Rey
opuściłyśmy siedzibę WBBA i ruszyłyśmy w stronę mieszkania. Na szczęście ani
dyrektor, ani jego asystentka nie zwrócili uwagi na moje roztargnienie
W pewnym momencie Rey klepnęła mnie w plecy, przez co omal nie padłam na chodnik.
- Gratulację, nie wyszłaś z formy.
- Wątpiłaś? - odparłam zaczepnie prostując się
- A skąd! - uniosła ręce w obronnym geście. - Odkąd cię znam wiem, że jesteś świetną bleyderką nie do pokonania!
- Nie no, bez przesady, niezwyciężona to ja nie jestem.
Ponownie stanęłyśmy przed tym samym przejściem dla pieszych, co godzinę temu. Zaczęłam rytmicznie wciskać przycisk.
- Valciria jest już w formie - ni to stwierdziła ni spytała Makimoto.
Zaprzestałam wciskania guzika i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Po coś się męczyłam w tej Komie - mruknęłam.
- Ale Valciria w ogóle nie wariuje czy... - Poczułam w środku drżenie z powodu smoczycy. - Nie, że coś, ale dziwnie wyglądałaś podczas tej walki...
Otworzyłam usta, aby zapewnić, że nad nią panuję i wszystko gra, ale wtedy usłyszałyśmy nawoływanie. Obróciłyśmy się w stronę biegnącej ku nam Madoce. Zatrzymała się obok łapiąc oddech. Komuś tu kondycji brakuje.
- Śmierć cię goniła? - zażartowała Makimoto.
Amano zaprzeczyła ruchem głowy i nabrała powietrza, po czym zwróciła się do mnie.
- Megi, mam sprawę. Wpadniesz jutro do mojego warsztatu?
Szybko zmyłam zdziwienie na twarzy. Gdy Madoka wzywała do swojego sklepu należało się bać.
- Spoko, a po co?
- Chcę pogadać - odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
Wzruszyłam ramionami na znak zgody.
- Okey, to do jutra, pa!
Madoka ruszyła w swoją stronę. Powiodłam za nią wzrokiem. Ciekawe, o co jej chodzi. Bo na pewno nie o zwykłe pogaduszki. Eh, jak jutro pójdę to się dowiem.
W pewnym momencie Rey klepnęła mnie w plecy, przez co omal nie padłam na chodnik.
- Gratulację, nie wyszłaś z formy.
- Wątpiłaś? - odparłam zaczepnie prostując się
- A skąd! - uniosła ręce w obronnym geście. - Odkąd cię znam wiem, że jesteś świetną bleyderką nie do pokonania!
- Nie no, bez przesady, niezwyciężona to ja nie jestem.
Ponownie stanęłyśmy przed tym samym przejściem dla pieszych, co godzinę temu. Zaczęłam rytmicznie wciskać przycisk.
- Valciria jest już w formie - ni to stwierdziła ni spytała Makimoto.
Zaprzestałam wciskania guzika i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Po coś się męczyłam w tej Komie - mruknęłam.
- Ale Valciria w ogóle nie wariuje czy... - Poczułam w środku drżenie z powodu smoczycy. - Nie, że coś, ale dziwnie wyglądałaś podczas tej walki...
Otworzyłam usta, aby zapewnić, że nad nią panuję i wszystko gra, ale wtedy usłyszałyśmy nawoływanie. Obróciłyśmy się w stronę biegnącej ku nam Madoce. Zatrzymała się obok łapiąc oddech. Komuś tu kondycji brakuje.
- Śmierć cię goniła? - zażartowała Makimoto.
Amano zaprzeczyła ruchem głowy i nabrała powietrza, po czym zwróciła się do mnie.
- Megi, mam sprawę. Wpadniesz jutro do mojego warsztatu?
Szybko zmyłam zdziwienie na twarzy. Gdy Madoka wzywała do swojego sklepu należało się bać.
- Spoko, a po co?
- Chcę pogadać - odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
Wzruszyłam ramionami na znak zgody.
- Okey, to do jutra, pa!
Madoka ruszyła w swoją stronę. Powiodłam za nią wzrokiem. Ciekawe, o co jej chodzi. Bo na pewno nie o zwykłe pogaduszki. Eh, jak jutro pójdę to się dowiem.
~~~~~~~
Hm, kolejna walka do opisu... nie wiem jak mi to wychodzi ale mam nadzieję że nie najgorzej xD
Meg: Nadzieja matką głupich
*gromi wychowankę wzrokiem*
Możecie być dumni, walnęłam pod tym rozdziałem podsumowanie, dłuższe niż wszystkie poprzednie xD
Meg: *klaszcze*
A wena czmychła jak zwykle w najmniej odpowidnim momencie. To ja spadam wraz z nią bo mam jeszcze w luj duzo rzeczy do ogarnięcia...
i cześć!
~ Vanessa~
Dan: Meg dobrze że Rey cię nie zabiła jak przyszłaś do mieszkania. Ale nie dziwi mnie jej reakcja, w końcu tyle cię nie widziała. xD Swoją drogą Rey jesteś może jakąś rodziną z Julie? x3
OdpowiedzUsuń~Meg chyba nie zamierzasz tak łatwo popuścić temu frajerowi który cię wtedy zaatakował co? *^* Drań musi dostać za swoje!
Dan: jakie dokumenty? o.O I co za Eric.
~Przecież tam jest napisane co to za koleś. Czytać nie umiesz? >.>
Dan: Umiem. >-< Tsubasa nieładnie tak. Madoka i Rey umierały ze strachu o Meg, a ty takie numery odstawiasz. x.X
Dan: Ale powiem ci że ta walka ci superowo wyszła, naprawdę :D
UsuńTylko szkoda biednej Valcirii. ;(
Jestem za to strasznie ciekawa po co takiego Madoka chce żebyś do niej przyszła Megi, w końcu jak sama powiedziałaś jak Madoka wzywa do sklepu to należy się bać. Obstawiam że chodzi o stan techniczny Valci ^-^.
Rozdział odlotowy, przesyłam tony weny, i czekam na next ^^
Pozdrawiam ;***
Rey: *okłada Tsubasę poduszką* fe, Tsubasa, fe! *zmęczona opada na kanapę* pfff... a co do tej Julie...
UsuńWiedziałam że skądś kojarzę to nazwisko! xDD
Rey: No tak. To raczej nie jestem spokrewniona
Meg: Chyba
Rey: CO "chyba"?
Meg: zawsze dodawaj chyba bo po Vanessie nigdy nic nie wiadomo
*mina a'la psycho* i wielkie arigatoooooo ^^ samoocena skaczęna wyższy poziom XD
Kel: Mówiłam że walkę spoko opisałaś a ty swoje
Meg: Ne, sis, czytaj: "ta walka ci SUPEROWO wyszła" a u Nessy to wieeelka różnica
Kel: w sumie, fakt
*leci pisać kolejne rozdziały puki ma wenę*
Taa, za moje tempo komentowanie można mnie powiesić
OdpowiedzUsuńJess: Nom
Siedź cicho, Jenny zapraszam
Jenn: Rey, kochaniutka..Rio i nauka? To się nie łączy, a wyklucza
"Ponownie stanęłyśmy przed tym samym przejściem dla pieszych, co godzinę temu. Zaczęłam rytmicznie wciskać przycisk."
O, jak ja, tylko, że w niego napieprzam ile sił xD Ostatnio policja się na mnie dziwnie przez to patrzyła xD
Jenn: I kolejna zakochana. No litości, co ludzie mają z tą "miłością"?
Na mnie nie patrz, nie mam serca
Jenn: To akurat wiem
A co do opisu walk to miodzio
Pozdrawiamy i czekamy na next ^^
Meg: Piona, Jenn ja też nie wiem
UsuńKel: *nadal się wścieka* To nie fair że tobie Nessa jeszcze żadnego crasha nie wymyśliła
Meg: hłe hłe xP A co do przycisku i świateł to ja i Vanessa mamy tak że czasem nawalamy jak opętane ale częściej wystukujemy jakiś rytm xD
Kel: Wtedy też ludzie ciekawie się patrzą
*czyta przedostatnia linijkę koma* O serio? ^^" *samoocena wskakuje na wyższy poziom* W sumie to może ja popisze coś do Meg puki mam wenę...
Meg: *kiwa energicznie głową na "tak"*
Drugi raz piszę ten komentarz
OdpowiedzUsuńMiju: ostatnio srrmio .asz mniej czasu niż zwykle
Ja: No właśnie rozdziały są bardzo ciekawe. Meg to faj a postać
Beta: Nie lubie Tsubasy
Miju: bo?
Beta: bo tak a Madoke bym zamordowala
Czeka.y na kolejny
*happy że Ashara zawitała i tu*
UsuńMeg: Miło mi ^^ A Tsubasa jest spoko, tylko czasem irytuje ludzi... A Madoka... cóż, wiele osób jej nie trawi więc się nie dziwię xD