Narrator
Wypadłam z WBBA prosto w ścianę deszczu. Raptem po 3 sekundy przemokłam do suchej nitki. Nie zwracałam jednak uwagi na zimno i dreszcze, które zaczęły powoli wstrząsać moim ciałem. Znów ogarnęła mnie wściekłość. Przemknęłam oczy i zadarłam głowę. Zacisnęłam pięści aż paznokcie wbiły mi się w skórę. Czemu to akurat ja zostałam wybrana do jakiejś zasranej Wojny?! Czemu nie ktoś inny, ktoś kto by dał radę?! Byłam jeszcze małym dzieckiem a Wojna już odcisnęła na mnie swoje piętno. Zagłada Kagutsu rozpoczęła wyścig. Wszystko zaczęło się ode mnie. Od jakiejś bleyderki przez którą zginął jej rodzony brat . Mistrzowi Zabójcy nie chodziło o niego, lecz o mnie. To ja jestem elementem tej dziwnej układanki, której jeszcze nie rozumiem. I nie zamierzam zrozumieć. Nie chcę brać udziału w tej wojnie. Nie chcę zabijać innych Wybranych i szukać Fragmentów. Nie, nie chcę...
Postać
odziana w czarny płaszcz opierała się o ścianę w jednej z wielu alejek
na obrzeżach Tokio. Wybijała palcami znany tylko sobie rytm, z każdą
minutą coraz bardziej się niecierpliwiąc. Miał tu być 20 minut temu, co go
zatrzymało?! Nie dał rady tej całej Nakane?
Prychnął pod nosem. Od razu wiedział, że Urs nie nadaje się do tej
misji.
Zaraz po tym jak wspomniał imię chłopaka jego wyczulony słuch wyłapał
radosne gwizdanie. Zerknął w stronę wejścia do zaułka. Po dwóch sekundach tanecznym krokiem przeszedł tam nastolatek; jego długie szare włosy powiewały za
nim. Nawet go nie spostrzegł.
Płaszcz chłopaka zaszeleściła cicho, gdy jednym susem dopadł chłopaka i
za kołnierz wciągnął do zaułka.
– Ile można na ciebie
czekać? – syknął, przyciskając
go do ściany.
Chwilowe przerażenie szarowłosego wyparowało. Beztrosko odgarnął kosmyk
włosów z nosa.
– Coś ty taki niecierpliwy
Taker? – zapytał z
uśmiechem.
Taaker zmierzył go lodowatym spojrzeniem, błyszczących czerwonych oczu -
albo raczej jednego punkciku w czarnej masce, jaka okalała prawe oko i część
ust. Wreszcie uwolnił go ze stalowego uścisku.
– Miałeś tak do mnie nie
mówić – syknął.
– Undertaker?
Pięść chłopaka minęła o parę milimetrów ucho Ursa i uderzyła w ścianę.
– Dobra, dobra, nie
bulwersuj się już tak, Nero.
Nero odstąpił od Ursa na krok. Splótł ręce na potężnym torsie.
– Zrobiłeś, co miałeś
zrobić?
– Hai. Powiedziałem Megiś,
że jest tą marionetką, tak jak kazałeś, że bierze udział w wojnie, że
wszyscy ją oszukują, bla, bla, bla. Nazír trochę głupieje... ale tak to
spisałem się? – Zrobił
maślane oczka.
Maska nie pozwalała dostrzec zirytowania na twarzy Nero. Z kim przyszło
mu pracować...
– Powiedzmy – mruknął i odwrócił się
do niego plecami.
– Co teraz, szefie? – zapytał po chwili Urs,
bawiąc się kosmykiem włosów.
– Ty wracasz, a ja muszę
upewnić się że Nakane weźmie udział w Wojnie. W końcu bez jej udziału nie
osiągniemy tego co chcemy – dodał
pod nosem.
– Ciekawe jak chcesz tego
dokonać – prychnął
cicho szaro włosy. – Megiś jak się uprze jest baardzo irytująca...
– Mam swoje sposoby.
– Pod maską wykwitł lisi
uśmiech.
Już on ją przekona... Ma na to dobre argumenty.
♧ ~ ♧
Meg
Wypadłam z WBBA prosto w ścianę deszczu. Raptem po 3 sekundy przemokłam do suchej nitki. Nie zwracałam jednak uwagi na zimno i dreszcze, które zaczęły powoli wstrząsać moim ciałem. Znów ogarnęła mnie wściekłość. Przemknęłam oczy i zadarłam głowę. Zacisnęłam pięści aż paznokcie wbiły mi się w skórę. Czemu to akurat ja zostałam wybrana do jakiejś zasranej Wojny?! Czemu nie ktoś inny, ktoś kto by dał radę?! Byłam jeszcze małym dzieckiem a Wojna już odcisnęła na mnie swoje piętno. Zagłada Kagutsu rozpoczęła wyścig. Wszystko zaczęło się ode mnie. Od jakiejś bleyderki przez którą zginął jej rodzony brat . Mistrzowi Zabójcy nie chodziło o niego, lecz o mnie. To ja jestem elementem tej dziwnej układanki, której jeszcze nie rozumiem. I nie zamierzam zrozumieć. Nie chcę brać udziału w tej wojnie. Nie chcę zabijać innych Wybranych i szukać Fragmentów. Nie, nie chcę...
Dysk potrafi zmienić przeszłość. Nawet nie zauważyłam,
kiedy zaczęłam biec przed siebie, a moje łzy, choć usilnie je stopowałam,
mieszały się z kroplami deszczu. Nie wiedziałam gdzie, nie wiedziałam po co.
Chciałam uciec, uciec jak najdalej.
Nic nie miało sensu. Nic nie rozumiałam. Nic nie chciałam zrobić z myślą, że nie jestem zwyczajną bleyderką; że dusza mojego bey'a nie jest zwyczajna. Nie mogłam się z tym pogodzić... nie chciałam.
Nic nie miało sensu. Nic nie rozumiałam. Nic nie chciałam zrobić z myślą, że nie jestem zwyczajną bleyderką; że dusza mojego bey'a nie jest zwyczajna. Nie mogłam się z tym pogodzić... nie chciałam.
Wbiegłam w jakiś zaułek. Osunęłam się po ścianie na ziemię. Przymknęłam
oczy, ignorując przeszywający chłód. Spokojnie Meg, pomyśl na spokojnie i
wszystko sobie poukładaj... Nie jesteś z tych, co się od razu poddają (chyba że
widzą wielkiego pająka)
Odetchnęłam.
Moja historia z Wojną rozpoczęła się od dnia, gdy nad Kagutsu otwarła się
jakaś Pieczęć, przez którą zapewne powstał ten wybuch i pożar, co strawił
wszystko łącznie z moją rodziną i dawnymi przyjaciółmi. Ocalałam tylko ja i
Aki.
Po zagładzie trafiłam do Ośrodka. Tam poznałam m.in. Ursa, którego
jak widać nie cierpiałam. Po 3 latach Ośrodek został przejęty (czyt.:
zniszczony); niektórzy trafili do Nebuli, inni przepadli (zginęli) w Czyśćcu
wszczętym przez oczywiście również Nebulę. Myślałam, że Urs siedzi w
psychiatryku. Lecz okazuje się że on zawarł układ, nie wiem dlaczego, nie wiem
po co, z gnidą która zabiła mi brata... Ale skoro to nie Dark Nebula za tym
stała to co niby? Nic mi nie wiadomo o tym ażeby powstała jakaś jego kopia,
chcąc wynieść w ziemię taką jedną grupkę bleyderów, tylko dlatego że mieli
takie zachcianki. Chociaż jak dało się zauważyć, ostatnio jestem mało
poinformowana.
Ja jestem jakąś Wybraną... Muszę wsiąść udział w wojnie...
Nie, nie, nie, nie!!
Zatłukłam nogami w podłoże, rozchlapując kałuże. Objęłam kolana rękami i
schowałam w nich głowę. To tylko zły sen, zaraz otworzę oczy i wszystko będzie
po staremu...Uchyliłam powieki – ściana z cegieł jak stała tak stała,
deszcz jak padał tak padał. Choroba. To rzeczywistość.
Na powrót oparłam czoło o kolana. A to oznacza, że muszę spiąć dupę i wsiąść
się w garść... Chociaż w sumie po co? Zadarłam głowę przymykając oczy. Dla kogo
bym miała walczyć? Dla kilku milionów istnień? No... Może i tak, ale z drugiej
strony...
Zerwałam się gwałtownie z ziemi i wybiegłam z zaułka. Czarne kosmyki
przykleiły się do twarzy po części ograniczając widoczność. Jedna część mnie
krzyczała, abym uciekła do Grenlandii, zbudowała tam iglo i zamieszkała
ze stadem pingwinów, jedną foką i lwem morskim, a druga piszczała że
muszę się z tym zmierzyć, ratować ludzi... Jak raz nie cierpiałam faktu, że nie
potrafiłam przejść obojętnie obok ludzkiego cierpie...
Potknęłam się o własne nogi, w skutek czego zaliczyłam piękną wywrotkę
wprost w kałużę. Ugh! Zatłukłam pięściami w brudną taflę, co okazało się
błędem, zwłaszcza że starłam sobie skórę na dłoniach. Syknęłam, siadając na
piętach. Wbiłam wzrok w falującą wodę. W odbiciu przebijały się tylko fioletowe
oczy. Jakie sekrety mieli przede mną rodzice? – to pytanie gwałtownie wtargnęło do, i tak napuchniętego od nadmiaru informacji, umysłu. Chwiejne podniosłam się do pionu i
oparłam o latarnię, przyciskając dłoń do czoła.
Tato, tato! – W
uszach rozbrzmiał dziecięcy głos. Nie, nie teraz, litości! Przygryzłam wargę i,
zataczając się niczym rodowity pijak, ruszyłam w nieznanym nawet mi
kierunku.
O co chodzi skarbie? – Do niego dołączył się inny, łagodny,
radosny... Nie, cicho, zawrzyjcie się!
Narysowałam dla ciebie laulke! To ty, ja, Aki i mama! Żebyś o nas nie zapomniał
jak znów wyjedziesz.
Nie zapomnę, nigdy nie zapomnę, Megi...
Oparłam się plecami o witrynę jakiegoś sklepu, kryjąc się na chwilę pod
daszkiem przed ulewą. Wbiłam wzrok w budynki przed sobą i rozważając czy skok z
takiej wysokości byłby śmiertelny, kiedy jakaś rozpędzona ciężarówka przecięła
jezdnię, a ściana wody chlusnęła wprost na mnie... Gdyby nie bariera z mgły,
jaka uformowała się przede mną i po której spłynął brudny szlam. Uśmiechnęłam
się lekko. Czyli Valciria żyje, dobrze wiedzieć.
Pytanie,
jak długo obie pożyjemy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoooo! Wreszcie przemęczyłam się z tym rozdziałem ale tak jak u Kel nie miałam pomysłu na dobitne zakończenie xD
Meg: Przynajmniej u siostry nie ma kolejnych facetów w pelerynkach z wiecznym okresem
Kel: #kyoya
Cóż... Akcja się zagęszcza i komplikuje... Zobaczymy czy zrozumiecie xD jak nie to krzyczćcie
A i Dośc sporej aktualizacji uległy zakładki o pierwszo- i drugo-planowych bohaterach ^^"
Meg: Dla ścisłości - nie sami bohaterowie, lecz ich Bestie *wymowny wzrok na Nesse*
Jeden grzyb. To do nexta!
~Nessa~
*w podejrzanie dobrym humorze* Jutro już środa
OdpowiedzUsuńJenn: Jarasz się, bo wyszłaś z niemca bez szczególnych szkód?
Ja xD
Jenn: Jeszcze tylko 3 dni *unika lampki oraz kilku ołówków* No ale przechodząc do rozdziału
Izu: Megiś weź się tak nie zadręczaj ;3 głowa do góry i kakao w dłoń ^^
Jenn: Ja ci polecę sprawdzony sposób, jak nie brać udziału w tej bitwie *chwila pełnej napięcia ciszy* Spierdalaj gdzieś, ale tak po cichu, bo te knypy to takie hidekowate są
Hideki: Jenn-san *.*
Jenn: A i już przylepa przylazła --
"a druga piszczała że muszę się z tym zmierzyć, ratować ludzi"
Haru: *brwi jej podjeżdżają pod czubek czoła* Ej, ale wy wiecie, że beye można zniszczyć bronią, prawda? O.o
Jenn: Ludzka głupota to jest jednak bez dna xD Oj Meg, co cię inni? Bierz przyjaciół i spierdalaj, ale może nie na Grenlandię, a do jakiś ciepłych krajów, łatwiej tam się żyje ;3 A i ci co słuchają Ryo, nigdy za daleko nie zaszli, więc stanowczo odradzam, bo za kilka dni ten..Urus czy Nero urwie ci łeb i po balecie xD
"To przeznaczenie*
Jenn: *popluła się herbatą ze śmiechu* Błagam, Ryo, weź ty się zapisz do kabaretu xD
Jess: A tak właściwie czemu Meg ma wszystko robić sama, hy? Co to WBBA jest takie słabiutkie, że nie umie sobie poradzić z 8 bleyderami? Serio? A tak w sumie to 7
Aki: Jeszcze niższy poziom niż u wojowników X)
Jenn: O popatrz Meg, Ja odzyskałam pamięć, tobie wraca, bajlando pełną gębą xD
Nie wiem, co by tu jeszcze napisać...Sorki, że nie skomentowała poprzednich dwóch ^^'' Szkoła i lenistwo to zabójcze combo.
Czekamy na next ^^