– Nie pozwalam ci, rozumiesz!?
Westchnęłam głośno i kopnęłam kamyk, który potoczył się trzy metry i
zatrzymał na słupie z cichym stuknięciem.
– I tak już
postanowiłam.
– A spytałaś, chociaż
mnie o zdanie; co ja o tym myślę?!
– Wybacz, ale nie
jesteś moją matką ani tym bardziej ojcem.
– Ale jestem twoją
przyjaciółką i się o ciebie martwię!
Zatrzymałam się ze wzrokiem wbitym w płytki chodnika. Zacisnęłam
dłonie w pięści, ale szybko je rozluźniłam. Odetchnęłam głęboko i odwróciłam
się na pięcie w stronę stojącej dwa metry ode mnie Rey. Bez problemu
wytrzymałam jej mordercze spojrzenie, jakim mnie raczyła, odkąd dwie godziny
temu dowiedziała się, iż mam zamiar brać udział w Wojnie o Dysk, a od piętnastu
minut po wyjściu z WBBA poprzez wrzaski starała się mnie odwieźć od tego
pomysłu, ale byłam zbyt uparta. Nie wiedzieć czemu.
– Rey, posłuchaj mnie
jeszcze raz – mój udział jest
nieunikniony jak pojawienie się jubilata na urodzinach.
– Jubilat zawsze może
się rozchorować, wyjechać albo dostać zwyczajnie okresu!
– I myślisz, że jak
powiem jakiemuś Wybranemu: „sorry stary, ale nie walczę, bo mam okres” to on machnie
na to ręką i sobie pójdzie? Nie Rey, tak to nie działa.
– Działa; każdy system
można obejść!
– Niestety, lecz to chyba
nie tyczy się wojen i tym podobnych. –
Na powrót obrałam trasę w stronę mieszkania.
– Megi, błagam cię,
odpuść! - Chwyciła mnie za ramię, prawie przewalając. Odwróciła w swoją stronę
i, zdecydowanie za mocno, potrząsnęła. –
To jest NIEBEZPIECZNE!
– Jak wszystko – niedbale wzruszyłam ramionami, na tyle, na ile
pozwalał mi uścisk Makimoto. – Daliśmy radę
Doji'emu, Zigguratowi, Rago... Co to dla nas jakiś Dysk! – starałam się roześmiać, ale nie pykło.
– Właśnie, dla nas.
Przez tamte walki przechodziliśmy razem, lecz teraz zostaniesz całkiem sama!
– Mam Valcirię – poklepałam pudełeczko –
która wskoczyła na wyższy level; z nią nic mi nie grozi.
Rey nie wyglądała na przekonaną. Troska z jej oczu była niemal
namacalna. Ale jak dla mnie przesadzała.
Argument nr 2.
– Nie mam zamiaru
wskakiwać w wir walki. Po prostu odnajdę fragmenty przed innymi Mistrzami i po
sprawie. Poza tym, wystarczy że zniszczę tylko jedną część, a
pozostali pozostaną na lodzie! Widzisz jakie to proste?
– Do cholery oby, Meg,
to jest wojna, rozumiesz co to oznacza!? Ciągła walka o życie, spiski, sojusze,
zdrady, strategie, zabijanie. Opamiętaj się kobieto, bo zaraz wyjdę z
siebie!
Jak dla mnie to ona już wyszła – mruknęła cicho Valciria.
O rany, zdenerwowałam Rey. To wyczyn godny księgi Guinessa. Tylko
raz w życiu widziałam ją taką wściekła, gdy sama porwałam się na walkę z Agumą
i jego koleżką. No, ale, co ja miałam zrobić; to oni mnie wnerwili!
– Makimoto Reyano,
posłuchaj mnie uważnie. – Położyłam jej dłonie
na barkach, a ona zleciała z pantałyku, orientując się, że użyłam jej pełnego
imienia. – Ja doskonale wiem,
co oznacza słowo „wojna”; w końcu przeżyłam nie jedną i wiem, co się na
niej dzieje. Najlepszy tego przykład to walka z Nemezis. Wiem, że się martwisz,
ale zrozum, że to moja decyzja i mnie od niej nie odwiedziesz. Pcham się w to
tylko z jednego powodu –tam będzie osoba,
która odebrała mi brata. Ja muszę się dowiedzieć dlaczego to zrobiła, na kogo
polecenie. Po prostu, po tym będę spać spokojniej,
zwłaszcza, gdy Valciria odetnie mu łeb, a resztę zje.
– Chcesz zemsty? – wyszeptała z szeroko otwartymi
oczami.
– Może zemsta to za
duże słowo... Jestem ciekawa jego pobudek; poza tym... – przygryzłam język. – Zdajesz sobie sprawę w jaki sposób Kagutsu
zostało zniszczone. Do tej pory nie byłam tego świadoma, ale Wojna o Dysk
towarzyszyła mi odkąd skończyłam siedem lat. To przez nią moje rodzinne miasto
nie istnieje, to przez tą wojnę straciłam bliskich i przyjaciół. Co jeśli to
się powtórzy, ale tym razem taka katastrofa dotknie kogo innego, bo ja – podobno jedna z osób posiadających Bestię, która
potrafi unicestwić dysk – schowa się w szafie
i uzna, że nie bierze w tym udziału „bo nie”? Wyrzuty sumienia by mnie zeżarły.
Postaram się być ostrożna i nie dać się zabić –
dodałam na koniec, uśmiechając się pół gębkiem.
Chwila prawdy.
Rey wpatrywała się we mnie przez dobre dwie minuty; jej dolna warga
drżała, a oddech szalał.
– Jak ja cię
nienawidzę! – ryknęła przez łzy i
rzuciła mi się na szyję.
Nie powstrzymałam donośnego śmiechu i mocno ją ścisnęłam.
– Też cię kocham,
Makimoto.
Tylko Rey potrafiła wykrzyczeć ci prosto w twarz, że darzy cię
głębokim uczuciem, które rozpala ją od środka, jakim jest nienawiść, aby potem
rzucić się na ciebie i wyściskać za wsze czasy.
Dobrze jest mieć taką przyjaciółkę.
♧~♧~♧
Narrator
Każdy złoczyńca jak przystało, posiada swoją tajną
bazę. Czasem jest to jaskinia w Górach Skalistych, innym razem okręt podwodny
albo powietrzy, czy po prostu zwykłe, kilkumetrowe biuro w opuszczonym
zakładzie, tak jak w przypadku zleceniodawcy Nero i Ursa.
Obaj
nastolatkowie siedzieli w sporej odległości od siebie – na krańcach kanapy – po
skosie od metalowego biurka, przy którym siedziała osoba, pociągająca za
sznurki. Długimi, fioletowymi paznokciami wystukiwała powolny rytm o blat, po
którym walały się sterty papierów, przysłaniając monitor komputera. Bijące od
niego nikłe, blade światło padało na nadzwyczaj młoda, skupioną twarz,
pogrążoną we własnych myślach. Ciemne włosy opadały kaskadami na oparcie
fotela, a ich końcówki muskały grzbiet czarne kulki, zwiniętej na jej kolanach.
– Czyli
mówicie, że się zdecydowała? – odezwał się kobiecy głos.
– Na to
wygląda – odparł beztrosko Urs, splatając dłonie na karku. – Te zawszone
stworki Nero wreszcie się na coś przydały.
Kulka otwarła
czerwone ślepia (dwie pary ślepi) i najeżyła kolce na krzywym grzbiecie.
– Nie
denerwuj ich, bo cię znowu pogryzą – ostrzegł Nero, aczkolwiek w jego głosie
nie pobrzmiewała nawet nutka troski. Brzmiał całkiem bezbarwnie, obojętnie. Sam
Nero na takiego wyglądał – siedział sztywno, z rękami splecionymi na torsie, i
wpatrywał się w jakichś punkt przed sobą. Ogólnie nie wyglądał na pocieszonego,
że się tu w ogóle znajduje. – Wytwarzanie Odmieńców nie jest chlebem powszednim
i wymaga ode mnie jak i od Rabou sporo energii.
– Mógł
zostawić moje palce w spokoju!
– A ty nie
musiałeś go od razu przebijać włócznią. Osłabiasz w ten sposób tylko swoich
sojuszników. – Ostatnie zdanie prawie wypluł.
– Wracając do
tematu – odezwała się zlecodawczyni,
nieco głośniej, aby przerwać dyskusję. Urs zamknął niechętnie usta. – Odmieńce
Nero przydają się jako dobrzy szpiedzy;
ich umiejętność znikania i teleportacji w mroku będzie dla nas bardzo cenna
podczas śledzenia dalszych postępów Nakane. – Odwróciła się na fotelu w stronę
chłopaków. Wbiła stalowe spojrzenie szkarłatnych tęczówek w Ursa, potem,
znacznie dłuższe, w Nero.
Urs prychnął
pod nosem.
– Nadal nie
wierzę, że przekonał ją takimi durnymi argumentami.
– Boisz się o
swoją pozycję? – Kącik ust dziewczyny uniósł się w drwiącym geście. – W Ośrodku
chyba nie zaliczałeś się do silnych bleyderów.
– Może i tak,
ale teraz dałbym radę Megiś z zamkniętymi oczami. – Tym razem to Nero cicho się
zaśmiał, ani trochę wesoło. Urs go zignorował. – Po prostu jestem zaskoczony
zachowaniem Megiś. Myślałem, że schowa się w szafie i tyle!
–
Najwyraźniej za mało ją znasz. – Dziewczyna obróciła się znowu tyłem do nich.
– Tak samo długo, jak ty, Karma.
– Ale najwyraźniej nie dostatecznie. Do
rzeczy: Nakane zdecydowała się na udział w Wojnie, a my musimy dopilnować, aby
nie odpadła za szybko.
– Bez sensu! –
wtrącił Urs, wyrzucając ręce do góry. –
Mamy dać jej wygrać?!
Nero
westchnął ciężko, kręcąc litościwie głową.
– Nie „wygrać”, tylko przytrzymać jak
najdłużej. Bez jej udziału plan Karmy nie wypali.
– I tak bez
sensu – burknął pod nosem.
– Nakane jest
naiwna i ślepo wierzy w swoje ideały. Łatwo da się zmanipulować, a jej Bestia pomoże
uaktywnić Dysk.
– Skąd taka
pewność, Undertaker?
Posłał
mu wymowne spojrzenie.
– Bo ją znam.
Zapadła
cisza przerywana miarowym warkotem Odmieńca. Karma w skupieniu wpatrywała się w
ekran, na którym odtwarzały się urywki różnych walk, sprzed kilku lat.
Wszystkie w roli głównej zawierały smoka, a niektóre także z pozoru zwyczajnego
chłopaka w przepasce na oczach. Musiała teraz wszystko dobrze rozegrać. Nie
zdradzić za szybko swojej tożsamości, ale jednocześnie mocno zamieszać w, i tak
już skomplikowanym, życiu młodej Nakane. Nie wystraszyć od razu, lecz powoli
przekonywać do przejścia na jej stronę. A gdy pierwsze metody zawiodą, zawsze
może powołać się na ostatni – dawne czasy i to, co w nich zaszło.
Przecież Megi
nie odmówi swojej przyjaciółce. Ex przyjaciółce, ale to szczegół.
~~~~~~~
Rey: Czy ty mi sugerujesz, że ja właśnie tak wyglądałam jak się na ciebie wściekałam?
Meg: No tak torszeczkę...
Ha, oglądałam parę dni temu ten odcinek, z którego jest ten gif! xD
i musiałam jeszcze bardziej skompilkować sprawę Meg, bo w sekrecie powiem, że ten rozdział pisałąm na szybkiego, bo wpierw w ogóle miało go nie być xd zawsze można zwalić na kobiecą naturę.
Dzisiaj dwa rozdziały, gdyż chciałam jakoś wynagrodzić dłuższą nieobecność, ale chyba nie wyszło, bo rozdziały to tylko taka gadka szmatka. Nie jestem z nich zadowolona, ale ostateczne słowo na ten temat pozostawiam wam.
Dzisiaj dwa rozdziały, gdyż chciałam jakoś wynagrodzić dłuższą nieobecność, ale chyba nie wyszło, bo rozdziały to tylko taka gadka szmatka. Nie jestem z nich zadowolona, ale ostateczne słowo na ten temat pozostawiam wam.
I nie zdziwcie się jak zmienię w tym rozdziale jeszcze parę rzeczy albo kilka dodam, gdy dostanę olśnienia o czym zapomniałam ^^"
Dobra, spadam
Trzymajta się
~Vanessa~
Nessa ogarnij rozdział 17xD
OdpowiedzUsuńO kuź....ma
UsuńDziena za info! XD ni mam pojecia jak tp sie stanelo o.o
Okey, już chyba coś widać
UsuńJeszcze raz dzięki i brawo za ogar <3
Widać, że nadal prawidlowo nie myślę xD
Nie ma za co xD Komik będzie krótki i przeprowadzony przez Jenn, bo myślę nad rozdziałem do Jess xD
UsuńJenn: Megi, a nie prościej było szukać samego Nero, a nie lecieć na wojnę? xD Chyba że serio chcesz sobie powalczyć, ale nie polecam, bo jakaś babka z włosami do dupy się na ciebie czai.
"– I tu sprawa się komplikuje – nie wiemy. – Hagane rozłożył bezradnie ręce,"
Jenn: A wy kiedykolwiek coś wiedzieliście? xD A i Rey dobrze gada, po co ty się tam pchasz? Taka wersja szybkiego samobójstwa czy jak? xD Nie twierdzę, że jesteś słaba Meg, no ale mgłą to ty ich raczej nie znokautujesz xD Chyba że mgła może być twarda
Artemis: Nie może
Jenn: To też właśnie
Artemis: Udzielasz rad, mimo że sama się ładujesz w kłopoty
Jenn: Hiroshiego nazywasz kłopotem? *unosi brwi* Mordeczko, jeszcze tylko 58 i koniec pieśni, żegnam się z ludźmi ^^Ta i to by było na tyle. Soreczka, nie mam już weny ;x Czekamy na next ^^
Meg: *bierze zamach, uderza w powietrze i ląduje na ziemi*
UsuńRey: No i o tym mówimy.
Meg: *szybko się pozbierała* *obciąga bluzkę i zadziera nosa* jestem zbyt skomplikowana, aby szukać samego Nero; mój mózg nie zaakceptowałby tak prostego rozwiązania.
Rey: *załamała się totalnie* Jenn, weź ty ją do tego Piekła zaciągnij, wsadź do jakiegoś lochu czy czegoś, zamknij na cztery spusty, postaw Hiroshiego żeby ją pilnował; bd mniej zachodu niż z pchaniem się na wojnę, gdzie najpewniej zginiesz po pierwszej walce
Meg:.... czuję się nie doceniona
*udało jej się wreszcie dorwać do koma* *kij że powinna się uczyć* jak tak teraz patrzę na te wszystkie rozdziały u Megan... to Megi wychodzi na strasznie skomplikowaną postać bez charakteru
Kel: Mówiłam. Zupełnie jak ja!
Zack: *(tak, żyje)* wiesz że właśnie sama sobie pocisnęłaś?
Kel: Tylko sobie umiem cisnąć
Moja krew xD
Meg: A kto mnie nie chce zabić! *macha lekcewarząco ręką* najwyżej spierniczę po pierwszej walce i wyląduje na GGrenladii
Rey: * zamaszyście uderza głową w mur*
Nasza odpowiedź też nie najdłuższych lotów ale trzeba zacząć szkolę ogarniać, a i telefon mi się ścina xd
To papa, buziaki
*rozkmina życia - gdzie jest połowa podręczników...*
Ps.
Wstawiaj ostatni rozdział u Jenn to będę miała motywację aby wreszcie to nadrobić xD
Tak, jestem niedobrą koleżanką i czytelniczką, bo nie chce mi się ruszyć dupy i doczytać... 10 rozdziałów; nie zabijaj!
Wpierw muszę zobaczyć minę blondwywłoki gdy zobaczy moją szósteczkę z praktyk ;P
Jenn: Trup ma jej pilnować? Jesteś tego pewna, Rey? O.o
Usuń*poprawia 57 i szuka 1 odcinka GI*
Jess: Wreszcie zaczynamy coś wplatać z 3 sezonu
Nie ciesz się zbytnio i tak zaraz coś poplątam.
Jess: xD
Jenn: 58 chyba nie będzie ostatnim, no chyba że Angel w końcu łaskawie pozwoli mi zabić Hiroshiego *uśmiecha się, chociaż drga jej brew, a aura wściekłości ciągle rośnie*
Chciałam bardziej się przenieść na Izu i Haru i ludzi
Jenn:...Giń.
^^''
Meg: Nie przepadam za trupami
UsuńRey: No, wtedy by nie wylazła. Wystarczy zostawić truchło pod drzwiami i sprawa z głowy. Nie trzeba nawet drzwi zamykać
Meg: Kup mi tylko jakieś dobre perfumy i maskę na twarz bo od zdechlaków śmierdzi
Na Kreskoweczkach masz, ale ta stronka to złoooo wcielone
Meg: To że ciebie rzeczy elektroniczne nie lubią nie znaczy że tyczy się to innych
.... Angel chyba się też tyczy xD
Meg: akcja sprzed kilku minut:
Nessa: *klika na mapie* no zaznacz tą mieścinę, no zaznacz... tak! Co, nie, jaki Ksawerów!? Wróć, nie, nie zatwierdzja! Aaaa, tatooooooo!"
Ale wystawiłam te książki? wystawiłam!
Kel: Ojciec i tak chciał cię tą 800-stronnicową księgą w łeb walnąć
Mówiłam, że bd się czepiał grubości, ceny i tytułu!
Kel: Brawo, idź rób za asystentkę Wróżbity macieja
Neeee, wolę za kelnerkę w Hiszpanii xd
*powraca do robienia wszystkiego prócz nauki*
JEST ROZDZIAŁ JEST ROZDZIAŁ!!! Ekipa zbiórka! Wszyscy bez wyjątku!
OdpowiedzUsuńHanako: Ej! Miałam kolejny trening zacząć!
Miju: Ty się nimi zakatujesz
Nie no super to jest. Tylko w 17 rozdziale coś ci się z kolorem pochrzaniło.
Beta: Rey troszkę masz racji, ale tylko troszkę. Tego przeznaczenia nie da się uniknąć.
Hanako: Wojna mówicie. Kolejna do wielkiej kolekcji.
Miju: W tej bey'e pełnią ważną funkcje
Hanako: Po jakiego grzyba! Wojna z udziałem beyi. Phy beznadzieja. Na wojnie wielu ludzi powinno ginąć być giga rozlew, a jak te tępe istoty do akcji wchodzą to beznadzieję robią
Miju: Musimy poważnie pogadać
Rozdział super. Czekamy na kolejne rozdziały.
Tak, tak, wiem już od Angel, że coś mnie blogger nie kocha ;P ale chyba już jest dobrze
UsuńMeg: popieram Mkju - Hana (o mam zdrobnienie!) przystopuj bo padniesz na serce i nici beda z tegp ze tak trenujesz ciezko. Z trupa nie wiele jest pożytku
Rey: *prycha pod nosem* ja tak bardzo wierze w przeznaczenie, jak Meg
Meg: Czyli w ogole. Tia, moge sobie kolejne wielkie starcie dopisac do zeszytu kolekcjonerskiego. Ciekawe co tym razem. Dwa takie Nemezis? Kolejne Nebule? A moze wszystko na raz!
Kel: nie podsuwaj Nessie pomysłów
Miju: Jestem ciekawa jednego. Czy ludzie którzy byli ślepo podlegli mojemu ojcu ubóstwiali by mnie?
UsuńBeta: *śmieje się*
Miju: Ja gadam na serio
Hanako: Gadasz z Khoury Meg. Nas nie tak prędko dorwie śmierć.
Beta: To lepiej uwierz
Miju: Hanako..
Hanako: Co
Miju:*ładuje kkuczer* walcz ze mną!
Hanako: Za nic w życiu nie będę walczyć tymi zdradzieckimi istotami
*przez zmianę czasu obudziła się rano o godzinę za wcześnie* taaa...
UsuńMeg: Hm, no wiesz Miju, jesteś jego rodzoną córką, masz w sobie jego krew... więc jakbyś tupnęła dobrze nogą to zapewne padliby przed tobą na kolana i zaryli twarzą w ziemię
Rey: To jak z Meg - jej jakoś śmierć się nie ima
Meg: Tylko otacza szerokim łukiem. Są plusy i minisy, bo muszę patrzeć na śmierć bliskich. i tak źle i tak nie dobrze *ciężko wzdycha i bawi się kuczerem* Oj, Hana, daj spokój, zawalcz chociaż raz, może się przekonasz co do beyi. Zobaczysz jak bardzo są przydatne!
W ogóle to doszłam do wniosku że 1. Lubię imię "Hanako"; 2. lubię samą Hanako xD jest taka inna, w pozytywnym znaczeniu - ma beya, żyje w świecie Beyblade, aczkolwiek totalnie się od tego odcina. Mi się ten motyw bardzo podoba ^-^
Meg; Szkoda że piszesz to u mnie a nie u Miju na blogu
Łoj tam *wraca do poszukiwania podręczników*
"Meg: Hm, no wiesz Miju, jesteś jego rodzoną córką, masz w sobie jego krew... więc jakbyś tupnęła dobrze nogą to zapewne padliby przed tobą na kolana i zaryli twarzą w ziemię"
UsuńMiju: Asha prawie się śmiechem udusiła
Hanako: Nie stocze pojedynku. O jej ktoś mnie lubi. A zazwyczaj nie lubią
Ja często lubię postacie, które innych irytują xD
UsuńMeg: No co, tak według mnie by było. Ale to ja i moja zrąbana psychika
Rey: zrąbana to za małe słowo
Meg: Nadal masz na mnie focha?
Rey:... Lekkiego. Błagam, tylko nie daj się zabić
Meg: *bez przekonania* Hai, hai... *unika patelni* no dobra, dobra! Zniszczę jeden fragment, dopadnę Nero i wracam, a do tego czasu Miju masz nakłonić Hanako do walki! Ja chce zobaczyc jej beya w akcjiiiiii!