poniedziałek, 25 grudnia 2017

Rozdział 25: "Nie chcę tylko przetrwać. Nie chcę się dostosować. Będę z tym walczyć!" Będę z tym walczyć?

 Jeśli ktoś myślał, że po pierwszej porażce zamknę się w pokoju, zaszyję pod kołdrą z paczką lodów... to miał rację.
   Nie, żartuję; sama się zdziwiłam, ale było kompletnie na odwrót — zamiast użalać się nad swoją beznadziejnością żwawo przystąpiłam do trenowania i nawet miałam ochotę się z kimś spotkać. Czyli po prostu Meg znowu ma coś nie tak z lewą półkulą mózgową.
  — Nie chcę tylko przetrwać... Nie chcę się dostosować... — nuciłam pod nosem, nakładając ponownie Valcę na wyrzutnię. Przymrużyłam oczy, zastanawiając się który rząd kamiennych ławek najpierw zniszczyć. Ten gdzie jest więcej do rozwalenia; bo co można robić w ruinach? Dodatkowo je rozwalać!
  — Let it rip! — Valciria wyskoczyła z kuczera. 

   Och, wy mało wierni.
   Nie wątpcie, nie wątpcie
   Zwycięstwo płynie w moich żyłach! 
   Wiem to, wiem.
   Nie będę z wami negocjować.
   Będę z tym walczyć, będę z tym walczyć!

   ‘Bede z tym... walczyć?’
   Valciria drgnęła, przez co tylko liznęła jeden głaz, wzniecając mały deszcz iskierek.
  — Ren, weź zmień nutę, ta mnie denerwuje! — zawołałam przez ramię i z powrotem wsadziłam do ust jabłkowego lizaka. 
   Hisama szybko zmienił playlistę na laptopie, który trzymał na kolanach. Zaczęła lecieć piosenka, której kompletnie nie znałam, ale przynajmniej nie kojarzyła mi się ze mną. Ren usiadł w bezpiecznej odległości ode mnie (albo raczej od Valcirii) i spokojnie klikał coś na klawiaturze z prędkością dźwięku. Taka Madoka w wersji męskiej (o matko, aż wzdrygnęłam się na tę myśl), zwłaszcza, że specjalnie na moją prośbę wczoraj ściągnął ten programik co miała asystentka Tsu, do pomiaru statystyk beyi czy czegoś tam. 
   Godzinę temu spotkałam się z nim na mieście, tak jak obiecałam (i nawet się nie spóźniłam! Mniejsza, że prawie wpadłam pod taksówkę), lecz zdołałam przesiedzieć tylko kwadrans w kawiarni niedaleko mieszkania — najzwyczajniej w świecie mnie nosiło. Zresztą, kogo by nie nosiło po pierwszej sromotnej porażce i partyjce szachów ze śmiercią?
   Tak więc wyciągnęłam mego zacnego kumpla za miasto, aby pokazać mu jak odreagowuje. Oczywiście Ren doskonale wiedział, co zaszło dwa dni temu. Ale nie ja mu opowiedziałam, lecz Rey i to w dużym skrócie, gdyż Hisama, po tym jak przez jeden dzień nie odebrałam od niego czternastu połączeń i nie odpisałam na trzydzieści trzy wiadomości, osobiście zjawił się pod drzwiami naszego mieszkania. Za wiele do powiedzenia nie miałam, bo smacznie sobie spałam, pochrapując, więc to Makimoto wszystko objaśniła. Po tym fakcie miałam kolejne dwa tuziny nieodebranych połączeń. 
   W ciągu tej godziny zdołałam mu już bardziej szczegółowo objaśniać, co i jak. Przez co jeszcze bardziej zgłupiał.
   — Jakieś demony, fragmenty, psychole, psy z piekła rodem, i ty z tym tak żyjesz na co dzień!? — zapytał, kiedy dochodziliśmy do ruin. 
    — Yep! — odparłam niezwykle dumna z tego, że jeszcze żyję. 
   Jedyne o czym nie wspomniałam to znak na ostrzu sztyletu, ale to dlatego, że jeszcze sama nie wiedziałam, czy uznać to za realizm, czy iluzjonizm. 
    Temat ośrodka pozostał nietknięty. 
   — Na co tam tak zawzięcie patrzysz? — spytałam, odwracają się o 180 stopni w jego stronę, a za mną coś łupnęło; kolejna ławka rozpadła się w pył.
  — Na te wyniki — odparł z nosem w ekranie. — Staram się coś z tego ogarnąć. Wykresiki, parabole, hiperbole, sinusy, cosinusy... 
  — Wiem, że jeden na pewno jest od prędkości, taki chyba pionowy po lewo, drugi od mocy, to natomiast ten wykres ala parabola, a jeszcze inny od energii. 
   — Megi, tu jest miliard i jeszcze trochę takich małych gówien — mruknął, na co cmoknęłam, wsadzając patyczek po lizaku do tylnej kieszeni spodni i stając twarzą do bey'a. 
  — Jesteś informatykiem, szybko powinieneś to ogarnąć. — Valciria zrobiła ósemkę na powalonej kolumnie, utrzymując piękny poziom. 
   — Informatykiem, a nie specem od dysków.
  — Bey'i, jak już — upomniałam. Określenie "dysk" już mi nie pasowało. Jak na zawołanie przed oczami mignął mi obraz złotego fragmentu. Potrząsnęłam energicznie głową. 
  — Jeden wuj, to wszystko jest popier... — Krzyknął, gdy Valciria świsnęła mu koło ucha. Roześmiałam się, przez co zgromił mnie wzrokiem. 
   Podeszłam do niego.
   — Nadal za nimi nie przepadasz, he? — zagadnęła, kładąc brodę na dłoni. Pokręcił głową, powracając do stukania w klawiaturkę. — Phi, idiota, jak można nie lubić takich potulnych beyi pokroju Valcirii! — położyłam się na plecach, zamykając oczy. 
    — Wyczuwam ironię. 
   — Nieee, skądże. — Wyciągnęłam rękę do góry, a Valciria wpadła mi do dłoni. Położyłam ją sobie koła ucha. — Znalazłeś coś ciekawego? 
  — Tylko to. — Klapnął obok mnie, stawiając laptop na moim brzuchu. Podparłam się na łokciach  i szybko przebiegłam wzrokiem po ekranie, zaczynając od rozłożonej na części budowie bey'a, a skończywszy na wykresach. 
  — Hm, zbliżamy się do czerwonej  — wymamrotałam, bardziej do Valci,   niż Rena. 
  — Hm? 
  Machnęłam ręką i zmrużyłam bardziej oczy. Zamierzałam z impetem zamknąć laptop, aby się  bardziej nie dołować albo nie zamartwiać na zapas, gdy moją uwagę przykuło inne otwarte okno.
  — A co my tu mamy… — Weszłam we wspomnianą kartę, zanim Ren zdążył mi zabrać laptop. Na sam nagłówek zrobiło mi się niedobrze. „Wojna o Dysk Velvederu”. Uniosłam brwi.
 — Ee, no pomyślałem, że poszukam trochę informacji na temat tej całej wojny, o której mi mówiłaś… no wiesz, żebyś jakoś się w tym orientowała — wyjaśnił, drapiąc się po karku.
 — Przecież tego nie znajdziesz u cioci Wiki ani… — dopiero po chwili załapałam. Przywarłam niemal nosem do ekranu, widząc charakterystyczny znaczek po prawej stronie. — Włamałeś się na stronę WBBA!? — wrzasnęłam, zrzucając z siebie laptop, który Ren w ostatniej chwili złapał, i zrywając się na nogi.
  Całkiem się zmieszał, nie wiedząc czy mówić prawdę, czy karmić mnie kłamstwami.
  — Sorki Meg, nie chciałem włamywać się na stronę twoich przyjaciół, ale to nie jest ten główny system, tylko taki poboczny, do jakiego dostęp mają tylko dyrek… — Musiał zamilknąć, gdyż wzięłam go w niedźwiedzi uścisk i odcięłam dopływ tlenu.
 — Renuuuś, bardzo dobrze się spisałeś!
 — Eee, że co? — zgłupiał całkowicie.
 — Bo tak jakby zerwałam umowę z byłym dyrektorem WBBA i zaczęłam działać na własną rękę, więc straciłam źródło informacji. ale skoro ty je masz to nie muszę się kajać i błagać o wybaczenie; jak mi brakowało tych twoich hackerskich umiejętności! — wyrzuciłam na jednym wdechu i znowu go wyściskałam, zachowując się jak siedmiolatka. Przysiadłam na zwalonej kolumnie i nakazałam by zrobił to samo. — No to gadaj czego się dowiedziałeś — zażądałam, splatając dłonie w koszyczek i opierając je na kolanach. Zaczęłam bujać się w tył i w przód.
  — W zasadzie to jest tego nie wiele — odparł, przeglądając to, co udało mu się zdobyć. — Gdybym pozostał dłużej na ich stronie mogliby mnie wykryć.
  — Czyli stosujesz technikę szybkich ataków i defensywy, sprytne. Dobra, dawaj co masz.
 — Jak wspomniałem, niewiele, głównie to co już wiesz: Wojna zaczęła się od otwarcia Pieczęci Genesis (Początku), z której wypełzły bestie, coś jak te wasze siedzące w dy… bey’ach, tyle że o materialnych ciałach.
  — No, tego to Ryo mi już nie powiedział — warknęłam, spoglądając w ekran. Parę zdjęć wykonanych w jakimś programie malarskim.
  — Pewnie wiesz, że były to: smok, szermierz, rycerz, strzelec, demon, anioł, zabójca. — Potaknęłam więc kontynuował: — Owe bestie dostały swoich jakby mistrzów, którym byli posłuszni. Wpierw było wszystko cacy, ale potem dowiedzieli się do czego zostali powołani, co mogli zdobyć, jaką wielką władzę, moc… No i wojna wybuchła.
    Heh, zabawne, że osoba całkowicie niepowiązana z Wojną wie o niej więcej niż ja…
  — I na razie tyle udało mi się ustalić. — Hisama zamknęła laptop i wsadził do torby. — Mogę spróbować jeszcze raz się tam włamać, co raczej nie będzie trudne, zważywszy że zabezpieczenia to mają mizerne, i dowiedzieć się czegoś więcej — zaoferował, na co zgodziłam się skinieniem.
  Westchnęłam, przeciągając się. Ziewnęłam i oparłam głowę o jego ramię. Słońce wyjątkowo szybko zaczęło kończyć swoją wędrówkę po widnokręgu; najwyraźniej też miało dość minionych dni. Zapatrzyłam się w panoramę miasta, które powoli także kładło się do odpoczynku. Zadziwiające, toczy się Wojna, a świat gna dalej. Wróóóć, zapomniałam że Wojna dotyczy zasranych naznaczonych. Instynktownie podrapałam prawą dłoń.
  — Nie drap. — Ren zdzielił mnie po łapkach.
  Prychnęłam niczym rodowity królik i naciągnęłam na znamię bluzę (w takich momentach przydają się ubrania o rozmiar/dwa za duże).
 — Musze skołować coś, co to zakryje — wymamrotałam, mając na myśli symbol. — Nie mogę z tym od tak paradować po mieście, zwłaszcza że już mi oznajmiono, iż ten znak identyfikuje wybranych, aby można ich było łatwiej … — przejechałam sobie palcem po szyi.
   Ren spojrzał na mnie z ukosa.
  — Nie możesz z tego zrezygnować?
  Roześmiałam się, uświadamiając sobie, że głowiłam się nad tym samym pytaniem.
  — Raczej nie — westchnęłam. — Wracajmy, zanim Rey pomyśli, że ktoś mnie już zabił.



Podsumowanie... w zasadzie nie ma czego podsumowywać, więc paaaaa

10 komentarzy:

  1. Beta: No nieźle Ren. Próbowałeś kiedyś włamań na strony rządowe ?
    Miju: Dovrze, że masz źródło indormacji
    Hanako: Co jej po źródle. Jak pojawi sie któryś z tych wybranych i postanowi własnoręcznie wykończyć Meg to Valciria może nie dać rady jej ratować,bo sama będzie zajęta *znalazła jakąś kartkę z napisem "lista kandydatów na chłopaka Hanako"* Miju! *bierze kose*
    Ja: Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ren: na strony rządowe jeszcze nie. Jeszcze....
      Meg: *macha rekami jak szalona* nope, nope, nope! Jak mi cie wsadza do paki to nici z mojego zrodla informacji!
      Ren: nie wierzysz we mnie? *smutna mordka*
      Meg: a w sumie to sie wypchaj *ciska w niego poducha*
      Rey: No Valca a spróbuj mi tylko jej nalezycie nie obronic to Seth zakopie cie pod jakas piramidą!
      Valca: *prycha* mało wierni
      Meg: *unosi brew* huhu, Valciria jakaś ty dostojnie poważna... *unika odcięcia głowy ogonem*
      Valca: ktos musi byc odpowiedzialny w tym towarzystwie
      *biegnie po cos do pisania bo zlapala mala wene*

      Usuń
    2. Hanako:Oj Rey Valciria może chcieć bronić Meg ze wszysfkoxh sił lecz na wojnie może nadejść moment że ona sama będzie mieć problemy i Megan będzie musiała sama walczyć. Jak widzę wyznajesz zasadę bey mnis zawsze obroni. Niezły błąd.
      Beta: Hanako cóż za wypowiedź. A i mam pytaniem jaki typ facetów lubisz
      Hanako: nawet ty?! Czuje się samotna. Najpierw Miju potem Meg i Kelly i teraz ty Beta
      Beta: Ja już to robiłam i wychodziło

      Usuń
    3. Meg: *znowu złapała doła* jak ja mam na tej wojnie przeżyć; przecież ze mnie jest ciapa!
      *także dół* a jak ja mam to rozpisać!? Bd musiała to rozwleeeekać aż do znudzenia. Jeszcze muszę jakoś twoją historię z Ośrodkiem tam wpleść
      Meg: Neee ośrodek moxesz sb odpuscic
      Ale z tym bd miała najwięcej frajdy (i kłopotu) xS

      Usuń
    4. Hanako: Potrzebujesz dobrego wyszkolenia. Bez tego może być ciężko. Hmmm ciekawe kim są pozostali mistrzowie.
      Miju: Widzę że nie tylko ja jestem ciekawa

      Usuń
    5. Meg: nie jestem pojętnym uczniem więc też bd ciężko
      Ren: nie deprechuj mi tu!
      Meg: A ty nie przeklinaj!
      Ren:..... a, ups!
      Meg: Poza tym nie wiesz co przezywam, wiec akysz! *wywala go przez okno i powraca do rozprawy nad sensem zycia*
      Tiaaaaa, ja osobiscie tez jestem ciekawa jak mi wyjdą ci pozostali mistrzowie.... xD ale cierpliwości, może za 2/3 rozdziały pojawi się pierwszy z nich ^^"

      Usuń
  2. Hejka! Przeczytałam, ale jakoś nie mam wany na koma. Wybacz.
    Mam nadzieję, że święta mijają ci dobrze.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. minęły spoko, ale za szybko xd zaraz będzie trzeba do szkoły wracać
      Kel: jacyś złodzieje weny się tu ostatnio zalęgli; normalnie na prawie każdym, lub nawet każdym, blogu!
      Taki okres; no co zrobisz, jak nic nie zrobisz, nic nie zrobisz

      Usuń
  3. Byłam, przeczytałam, może później dam ambitniejszego koma xD
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * nie może spać a jutro musi wstać o 7* ty zrywałaś się o 4 rano, a ja o 4 rano dopiero pójdę spać ;-;
      Kel: łijo-łijo-łijo! Znowu problemy z bezsennością, łijooo
      Eh, czyli widzę że nie tylko ja cierpię na brak weny do czegokolwiek xs

      Usuń