Pojawiły
się na ocalałej ścianie, zaledwie dziesięć metrów ode mnie. Jeden stał, miał
postać barczystego mężczyzny, lekko po trzydziestce. Kwadratową szczękę okalały
kruczoczarne włosy, długie za ramiona, spięte w koński ogon. Granatowy garnitur
pochodził z bogatego sklepu; na lewej klapie widniał znajomy symbol. Na oczy
padał cień, a usta rozciągały się w uśmiech, bardzo niepokojący uśmiech.
Obok niego siedziała mała
dziewczynka, na oko 9/10 lat, machając nogami w powietrzu. W długie ciemne
włosy, połyskujące purpurą i spięte w dwa kucyki, wplotła bordowe wstążki.
Czarny kombinezon podkreślał jej szczupłe, ale nie chude ciało. Zwiesiła nisko
głowę i dopiero, gdy ją podniosła, napotkałam jej wzrok. Wiśniowe tęczówki
wgryzły się w moje ciało, a jej usta wypowiedziały trzy jadowite słowa:
— Stęskniłaś się, Ari?
Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię
i gwałtownie odciąga do tyłu. Ocknęłam się, zamrugałam kilka razy, otępiałym
spojrzeniem patrząc na Rena, który ściskał moje ramię. Hisama z kolei wpatrywał
się przed siebie. Powiodłam tam wzrokiem. Obraz zatrząsł się jak w prastarym
telewizorze przy stracie sygnału. Mężczyzna skurczył się w barach, stał się
bardziej wątły, a przede wszystkim włosy przybrały popielaty odcień.
Dziewczynka też uległa znacznej przemianie — wyrosła, włosy miały już bardziej
fioletowy odcień, opadając na kościste, już nie szczupłe, lecz przeraźliwie
chude, ramiona. Jedyne, co się nie zmienił to kombinezon — krótki rękaw od
czarnej, lateksowej bluzki, wzmacnianej przy bokach brzucha, obcisłe spodnie,
biodra przepasane skórzanym pasem, przy nich wyrzutnia i pudełeczko.
Najbardziej jednak w oczy kuł szkarłatny symbol na piersi.
Znak Ośrodka.
— K-k-k... — Nie byłam w stanie nic
wydukać; opadłabym na kolana, gdyby Ren mnie nie trzymał.
— Meg!? — Głos Rey. Makimoto chwilę
później wyskoczyła zza głazów z naładowaną wyrzutnią w ręku. Od razu
spostrzegła dwie postaci i stanęła jak wryta. Otrząsnęła się szybciej ode mnie
i podbiegła do nas.
— Megi, powiedz mi, że jej tam nie ma,
że czacha mi się przegrzała — wyszeptała przez ściśnięte gardło, nie
opuszczając wyrzutni i nie spuszczając wzroku z przybyłych.
Pokręciłam głowa nadal zbyt zszokowana by
trzeźwo myśleć.
— Nie...
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko,
równie niepokojąco jak widmo tamtego faceta, i zeskoczyła na ziemię, lądując z
gracją kota. Włosy opadły powoli. Postąpiła dwa kroki w naszą stronę.
— To widmo tak? Ona na serio nie żyje,
powiedz mi, że ona jest trupem, Meg!
Nogi miałam jak z waty, gardło
ściśnięte jak w imadle. Oczy zaszły łzami, łzami wściekłości, żalu, strachu,
albo Bóg raczy wiedzieć, czego.
Otrząśnij się! — ryknęła Valciria, ale
wiedziałam, że jest równie skonsternowana jak ja i Rey. Jak zwykle musiała grać
twardą, gdy ja wymiękałam.
— No, co, nie wierzycie w duchy? —
odezwał się Urs, który zeskoczył za nastolatką. Byli w zmowie, to dla niej
pracował. Ale przecież... Ona miała być trupem. — Zwłaszcza ty, Megiś? Przecież
jednego już spotkałaś! — Uśmiechnął się na swój durny sposób, wskazując na
siebie.
— Jak? — spytałam jedynie, mając wzrok
utkwiony w dziewczynie. — Jak przeżyłaś, Karma? — wyszeptałam.
Uśmiechnęła się, wyraźnie
zadowolona, że ją pamiętam.
— Dzięki temu, co ty uważasz za całe
zło świata — odparła, przekrzywiając lekko głowę, tak jak robiła to w dzieciństwie.
Nadal mówiła cicho, ale zarazem ostro.
Nadal, gdy wiedziała, że jest na wygranej pozycji, przekrzywiała lekko głowę na
lewą stron. Nadal przenosiła ciężar ciała na prawą nogę, bo przy nadmiernym
wysiłku lewą część ciała dźgał ostry ból; wypalili jej symbol zbyt wcześnie i
organizm nie do końca się zrehabilitował. Nadal... Żyła.
Potrzasnęłam głową, wracając myślami na ziemię.
— Nie możliwe, aby to uratowało cię przed
przygnieceniem głazami, przez kilka ton!
Twarz jej spochmurniała.
—
Nadal mnie nie doceniasz?
—
Tak — syknęłam twardo. — Nawet twój ojciec nie miał takiej władzy nad mroczną
mocą! — warknęłam i postąpiłam krok do przodu, odpychając Rena i Rey, którzy
chcieli mnie zatrzymać. Zaskoczenie mijało, przychodziła złość, dodająca sił,
by chociażby myśleć.
— Mój ojciec był pomyłką; przyjął na
siebie za dużo — odpowiedziała spokojnie, bez żadnych emocji.
— I dlatego zginął, a ty powinnaś
razem z nim! — Dobrze nie skończyłam zdania, gdy przede mną wystrzeliła ściana
zbudowana z nie, czego innego jak materialnej mrocznej mocy. Za późno się
powstrzymałam, i cofnęłam o krok. Karma przeszła przez falującą zaporę, jakby
ta była z... Mgły. Otworzyłam szerzej oczy.
— Teraz już widzisz? Podrasowałam
troszkę mroczną moc generowaną przez Ośrodek, inspirując się tobą. — Ostatnie
słowo zdołała wyszeptać mi na ucho, tak znajdowała się blisko. Wyrzutnia drżała
mi w dłoni; Valciria chciała się uwolnić.
— Gdy cię popchnęli, a sufit się
zawalił posłużyłaś się mroczną mocą jako ochroną, ta? — wymamrotałam ze
wzrokiem wbitym w drobinki piasku.
—
Musiałam jeszcze użyć Dumorta, ale to szczegół. Grunt, że Legendarni to banda
ćwoków, którzy jarali się, że pokonali mnie, Pluto, Doji'ego... I Rago —
największych antagonistów roku.
— Po pierwsze, pokonali
wspomnianych, nie wliczając ciebie, niestety. Po drugie: nie należałaś i nie
będziesz należeć do największych antagonistów. — Mój wzrok spotkał się z jej.
Ściana mrocznej mocy zaczęła zanikać, jakby wchłaniała ją ziemia. Zbierała z
powrotem energię.
—
Mylisz się — odezwała się w końcu jadowitym szeptem. — Zmieniłam się, zmieniłam
się od Ośrodka, od walki z Nemezis... Cały czas przechodziłam przemiany,
podczas gdy ty nadal tkwiłaś przy tym swoim durnym ideale.
— Skąd możesz to wiedzieć? —
warknęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi.
Wiedziałam, że Rey potrafiła być wybuchowa, ale nie myślałam, że w tamtym
momencie wskoczy między mnie a Karmę i wyceluje jej wyrzutnią między oczy.
— Nie wiem jak przeżyłaś i nie obchodzi mnie
to; masz jedynie zostawić moją przyjaciółkę, zrozumiano, zasrana jędzo?! —
wrzasnęła Makimoto.
Karma spojrzała na mnie przeciągle,
ponad jej ramieniem.
— Aaa, więc ta blondi to teraz twoja
nowa przyjaciółka? A ja to, co?
— Ty
się nie liczysz — ucięłam. Zignorowała mnie. Nachyliła się w stronę Rey.
— Makimoto Rey, robisz fatalny błąd,
stając między dwoma dziewczynami, które niegdyś były jak siostry. Te czasy to
Ośrodek, o którym pewnie nie wiele wiesz, co? Skrócę ci to: Ari trafiła do
Ośrodka w wieku 7 lat; od razu się zaprzyjaźniłyśmy, bo byłyśmy — i jesteśmy —
do siebie podobne. Przez kolejne trzy lata byłyśmy jak te siostry; to ja jej
pomagałam, gdy wpierw nie mogła się odnaleźć, ja wymyśliłam zdrobnienie jej
imienia, którego w pełni tak nie cierpiała; to ja ją wspierałam, gdy podawali
jej za dużą dawkę. A ty, co dla niej zrobiłaś?
— Jestem przy niej i wspieram ją,
bardziej niż ty!
— Błąd. — Karma wyprostowała się. — Jesteś
osobą, która nic o niej nie wie. Nie wiesz, czemu gdy ze mną walczyła podczas
starcia z Nemezis omal nie przegrała; nie wiesz, czemu jest tak odporna na
mroczną moc, gdy walczyła z Agumą i innymi, nie wiesz o niej nic.
— Zawrzyj się! — Za późno
zareagowałam; Seth wystrzelił z kuczera.
Karmę nawet to zadowoliło. Uniosła
lekko rękę (nie dostrzegłam na dłoni śladu wybrańca), a w tym samym momencie
zza jej pleców wystrzeliły dwa czarne kolce, błyszczące w promieniach słońca.
Rey krzyknęła i zakryła rękami twarz,
gdy uderzył w nas silny podmuch, po tym jak Seth starł się ze szponami.
Wiedziałam, do czego to zmierza, ale nie
wiedziałam, że jej zdolności wskoczyły na tak wysoki poziom. Od zawsze była
zdolna, najzdolniejsza ze wszystkich z Ośrodka, najbardziej uparta i zawzięta w
dążeniu do celu. Po tym wszystkim stała się jeszcze bardziej niebezpieczna.
— Karma przestań! — zawołałam, widząc
jak dziewczyna przednio się bawi, zasypując Seth’a gradem pocisków, nawet się
przy tym nie męcząc; ciernie atakowały non stop, i odnosiłam wrażenie, że
wychodzą z ciała mojej ex przyjaciółki, czerpiąc od niej energię.
Uśmiechnęła się do mnie, ni krzty
wesoło.
— Zrobisz coś, czy pozwolisz mi
pokazać tej blond wywłoce, z kim zadarła?
— Przestań.
Seth zaczął niepokojące drżeć,
starając się wytrwać pod salwą ataków, które po słowach Karmy się nasiliły.
Jeśli czegoś nie zrobię, a Seth, albo nie daj Rey, zostaną draśnięci, przy
obecnym poziomie manipulacji Karmy, mogą zostać opętani tym Gównem natychmiast.
Zacisnęłam mocniej dłonie na
wyrzutni.
— Meg, zrób coś! — krzyknął Ren,
który przez cały czas stał sparaliżowany, ukryty za głazem. Też mi rada!
— W tej chwili PRZESTAŃ! — Wszystko
podziało się w kilka sekund.
Srebrno-szary promień wskoczył między Seth’a a
Karmę; dwa błyskawiczne ruchy przecięły w połowie kolce, który nim opadły na
piach, zniknęły, a na ziemię upadła tylko nieruchoma Valciria, zaraz potem ja.
— Czemu znowu mnie dręczysz? —
szepnęłam, widząc jak moje łzy moczą piach. Zacisnęłam na nim dłonie i zadarłam
głowę, by upewnić się, że Rey stoi sparaliżowana, ale zdrowa, lecz przede wszystkim, by patrzeć w twarz Karmie,
gdy będę mówić, co mi leży na wątrobie. Chwiejnie wstałam, nie próbując nawet
powstrzymać słonych kropel. — Dlaczego nie smażysz się w piekle wraz z ojcem?
Dlaczego tu jesteś; dlaczego ranisz moich przyjaciół? Odpowiedz! — Z każdym
zdaniem i słowem, szept przechodził we wrzask. — MÓW!
— Koszmary nigdy cię nie opuszczą —
odpowiedziała cicho. — To raczej ja powinnam się ciebie spytać: dlaczego odebrałaś mi ojca?
Ostatnie zdanie odczułam, jakby
uderzyło mnie biczem w twarz. I nawet głośny warkot nie zdołał wypychać tych
słów z mojego umysłu.
Podniosłam wzrok i spojrzałam tam gdzie
wszyscy — na horyzont, gdzie na krańcu miasteczka lądował ciemny, podłużny
kształty, wzniecając przy tym obłoki kurzu i piasku. Helikopter.
— Chyba mamy nowego gracza, szefowo —
odezwał się Urs z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.
Karma skinęła jedynie głową i
wykonała minimalny gest nadgarstkiem, a wszystkie ciemne plamy, które ją
otaczały zniknęły. Można by pokusić się o stwierdzenie, że wyglądała
zwyczajnie. Ale ja i tak widziałam niewidzialną ciemność, jaka ją otaczała. A
ta ciemność była spowodowana nienawiścią. Do mnie.
— To nie jest nasze ostatnie spotkanie,
Ari — odezwała się, nie odrywając wzroku od helikoptera, który przysiadł na
ziemi, kilkaset metrów od nas. — Od dzisiejszego dnia, do końca Wojny o Dysk,
będę obecna w twoim życiu, albo osobiście, albo spotkasz moich przedstawiciel: Ursa
tudzież Nero, mistrza Zabójcy, z którym niewątpliwie się już zaprzyjaźniłaś. Ta
Wojna dała mi idealną okazję, by znów się z tobą spotkać, patrzeć ci w twarz,
patrzeć jak będziesz cierpieć. Nie mogłam przepuścić takiej okazji. —
Westchnęła. — Szkoda tylko, że nie jestem naznaczoną; z wielką przyjemnością
bym patrzyła jak twój smok wraz z tobą trafiają na wieki do Velvederu. Lecz to
i tak za mała kara dla kogoś takiego, jak ty. — Spojrzała na mnie przez ramię,
w jej oczach gościła bezdenna pustka. Oraz ogromny żal, do którego się nie
przyznawała.
Odwróciła się na pięcie i z Ursem, jako
wiernym sługą ruszyła w stronę miejsca, gdzie wylądował helikopter.
Nie zatrzymując się, wypowiedziała
ostatnie słowa:
—
Ostatnie kazanie na dzisiaj, Ari. „Kwiaty, które dorastały w ciemnościach, mogą
być spokojne tylko w ciemnościach”. Zapamiętaj to, bo będziesz wypowiadała te
słowa nad swoim pustym grobem.
Po czym zniknęli mi z pola widzenia,
a to, dlatego że otoczyły ich jęzory czarnego ognia.
Nie wytrzymałam, zatupałam wściekle nogą
o ziemię, i wydarłam się w niebo, przeklinając własne życie.
Zrobiło się naprawdę gorąco, nie mogłam się oderwać, a Karma zrobiła sobie niezłe wejście. To jak bardzo się teraz nienawidzą pokazuje tylko to jak bardzo musiały się kiedyś lubić.
OdpowiedzUsuńA ten dysk i kieszonkowy świat w nim skryty przypomina mi Kamień Dusz Marvela.
Jack: To córka Dojiego?
Lilka: Nienawidzicie się z tą Karmą bardziej niż ja z Jenny kiedy widzę ją z Vanessą. My się do siebje nawet nie odzywamy...
Życzę dużo weny, czasu i czekam na next!
XOXOXO
*szybko wahluje Kruka, w dalszym ciągu pękając z dumy*
UsuńMeg: Bo pekniesz w końcu *pije 3 kubek melisski*
A nic nie zdradzęeee ^^" ale w nextach będzie jeszcze goręcej, bo namieszam, oj namieszaaaam
Meg: Jak dla mnie Karma to córka Doji'ego, Rago, Pluto, Nemezis i w ogóle to ona jest córką czystego Zła
Urs: Ej! Kiedyś byłyście nierozlączne psiapsi! *dostaje kubkiem w twarz*
Meg: To było kiedyś, jasne!? Czas przeszły! Lata zamierzchłe!
Urs: *masuje nos* jasne, jasne *czmycha przed lecącą szafą*
Eh, mam taką wenę... (Meg: I dlatego oglądasz kolejne anime), tak bym coś napisała... ale nie, jutro rozprawka z polskiego, jeszcze poprawa logarytmów i co do tego, jaka wisienka? Próbna kwalifikacja! No niechże mnie ktoś zastrzeli bo sama to zrobię!
Jasna strona osobowsci Vanessy, czyli Optymizm: Będzie giiiiit. Umiesz pisać list powitalny, zaproszenie, potwierdzenie a przede wszystkim fakturkę więc spoko luz!
Ciemna strona osobowści vanessy czyli Pesymizm: Jasne, ale pewbie zapomni wszystkie wzory
Optymizm: Jak pisali na lekcji miała 90%!
Pesymizm: Ale tu dojdzie stres, i zmęczenie. Jeszcze okres. Zła pogoda. Nieodpowiednia wilgotność.
Ja: ....
....
...
...
...
;-;
Dzięki za odzew że żyjesz xo
Ps. Od 17 do 19 pomóż mi trzymać kciuki!
,,Meg: Jak dla mnie Karma to córka Doji'ego, Rago, Pluto, Nemezis i w ogóle to ona jest córką czystego Zła"
UsuńJack: E nie przesadzajmy. Aż taka zł jeszcze nie jest w końcu oprócz nazwiska nic sobą nie reprezentuje.
,,tak bym coś napisała... ale nie, jutro rozprawka z polskiego, jeszcze poprawa logarytmów i co do tego, jaka wisienka? Próbna kwalifikacja! No niechże mnie ktoś zastrzeli bo sama to zrobię!"
Znam ból, matma to zło i trzymam kciuki. Na pewno dasz radę.
,,Dzięki za odzew że żyjesz xo"
Tsak żyje XD
,,Ps. Od 17 do 19 pomóż mi trzymać kciuki!"
Na pewno będę. Możesz spodziewać się pokrzepiającej wiadomości na hg XO
Hanako:*dostała takiej nerwy, że przez to spłonęłoby całe miasto* DAWAĆ TUTAJ TĄ *CENZURAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA* JA JUŻ JEJ POKAŻE JAK SIĘ KOŃCZY ATAKOWANIE ZNAJOMYCH MEG, LUB JEJ SAMEJ I NASYŁANIE NA NIĄ IDIOTĘ URSA I POPERDZIELONEGO NERO
OdpowiedzUsuńMiju:*dostała ataku śmiechu*
Hanako: A TY CO SIĘ TAK ŚMIEJESZ? SPOKOJNIE TY TEŻ WYLĄDUJESZ W GROBIE!!!!!!
Ja: Hanako nie drzyj się bo ludzie narzekają, że drzewa spadają im na auta
Hanako: TO NIECH NARZEKAJĄ!!!!*bierze kosę i idzie się na czymś wyładować*
Beta: Co jej jest? 0.o
Miju: nerwica. Jak widać Karma pojawi się a już kogoś wkurzyła z poza obsady
Hanako: BO TO *CENZURAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA*
Iro: Hanako hamuj
Hanako: Nie
Iro:*tuli* już dobrze Hanako. Jeszcze kiedyś Karma przepadnie.
Akana: Ooooooo Hanako teraz tak słodko wygląda
Hanako:*wkurw* przegięłaś *goni Akane z kosą*
Ja: Trzymam kciuki i czekamy na kolejny rozdział
Meg: *kolejny raz ją zamurowało* może dajcie jej jakiejś melissy, albo coś
UsuńValca: Tu by się chyba przydała cała cysterna leków uspokajających. mamy jeszcze jedną w zapasie
Meg: Aaaa, to dlatego dzisiaj straż byłą; komuś się drzewo na samochód zwaliło...
Urs: Niom, Karma-chan ma wyjątkowy talent do grania ludziom na nerwach jak na mandolinie ^^
Meg: nie ma się tu czym chwalić -.-"
Miju: jest ktoś kto potrafi ją uspokoić *patrzy na Iro bo akurat z Hanako gada*
UsuńHanako:*znowu dostała nerwicy* cysterna nie pomoże
Alana: zgadzam się z Ursem Hana po rozdziale klnela jak szewc przez trzy godziny fajnie .
Iro: *tuli Hanako* zdenerwowała się i tyle
Meg: Chwalmy Iro, hołk!
UsuńKel: Za bardzo się dopoeietrzyła i od razu dobry humor
*tańczy z psem*
Kel: Zresztą, nie tylko ona
Ale mam...miałam wenę! Jeden obrazek skończony, drugi zaczęty i napisałam trzydziesxi slow do rozdzialu, jej!
Kel: Szkoda że to ani do mnie ani do Meg!
Bla-bla-bla
Akana: Tia. Uwierz lub nie, ale on jest potworem. Miłośnik tortur, wykańczania wrogów powoli. Jest Sirrianem i dla planety przesiąkniętej złem pracuje
UsuńIro: sama jesteś z tej rasy co ja
Akana: ale ja zło narodu odrzuciłam . Z tego co wiem to dalej w krwi Vestalian gustujesz
Iro: Cicho zdrajco!
Hanako: i się zaczyna
Ja: jak nie do Meg i Kell....
Beta: Chyba nowa córka się pojawi.
Meg: *gwiżdże pod nosem i dyskretnie odstępuje od Iro*
UsuńKel: *dławi się ciastkiem*
Meg: Ha, mówiłam, żebyś tyle tego nie żarłą! Prawie na wieczorek nie starczyło!
Kel: *uderza się w pierś* ifiotka! Nie oto chodzi! Nessa, ja ci kupię środki antykoncepcyjne bo mamy dość nowych postaci!
*teraz to Autorka dusi się ciastem*
Kumpela Nessy: *wybucha śmiechem* może jesteś wiatropylna! xD
ne, ne, ne, to tylko praca na konkurs!
Meg: *czyta szkic* w którym od razu zabiłaś bohaterkę
*wyrywa notatki* taki był temat!
Meg: Morderstwo?
Nie! Prześladowanie
Meg&Kel: Uuuuuuuuu. Grubo
-.-'
Iro: To nie tak, jak myślicie. Ona gada bzdury!
UsuńAkana: Ta jasne. Czyli Hani to twój bankomat kr....*nie dokończyła po blisko szyi ma ostrze kosy(wiadomo czyjejXD)*
Miju:*wybucha śmiechem* dobre Kel. Ja też powoli mam tego dość. Co chwilę pomysł na nową postać. No ludzie i jak się w takim Sajgonie rozwinąć?
Beta: Rozumiem was. Nasza autorka też do tej kategorii należy.
Ja: Ej!
Miju: Prześladowanie? Asha ty to byś się nieźle na ten temat rozpisała
Ja: Uważaj żebym tego na tobie nie wyżyła!
Zgłosiłam się, ale zobaczymy to z tego się wykluje
UsuńMeg: Smok! *.*
Kel: Już masz jednego!
Meg: Ale drugiego wykorzytałabym do brudnej roboty, by Valca bie brudziła sobie łapek. Np żeby spaliła planetę Sirrian!
Valca: Ja tam nie narzeeekam *podziwia pazury*
Kel: No tak i gdzie będzie spał? Valca całą stodołę zajmuje!
Valca: Wypraszam sobie!
*i zaczynają się kłócić*
Eh, i tak to jest gdy do jednej wstawisz rozdział a u drugiej z rozdziałem jesteś w czarnej D. Chociaż, jutro będą nas tylko trzy na lekcjach więc może wtedy coś się wymyśli... lecz pewnie znając życie bd pisala na ten konkurs xD *unika cegłówki* albo wymyślę kolejną postać... *dostaje krzesłem*
Akana: Tylko nie moją planetę!
UsuńMiju: Ale wiesz, że wtedy Valca może poczuć się niepotrzebna?
Hanako: A poza tym masz mnie.
Miju: Ale ty Sirrian nie mordujesz
Hanako: Kell Meg ogarnąć mi się tutaj bo nie ręczę za siebie!
Ja jutro muszę robić ciulowe zadanie, które ma poziom kwalifikacji zawodowych. Ta baba to demon. Jak ona wie że od 4 miesięcy lub więcej nie używali programu, w którym można to wykonać i wymaga perfekcji.
Miju: Przynajmniej rozdział dałaś to będę Cię motywować.
Ja: Ty się miła robisz jak o rozdział idzie
Miju: Co ty nie powiesz
Jenn: No to tak, bo musimy się pośpieszyć, Karma...*wzdycha* chcesz poznać taką laskę, co też ma dramy, drze mordę i nikt nie, czemu marnuje swoje życie na zemstę, która i tak nic nie zmieni, blablabla ogólnie taka jak ty jest?
OdpowiedzUsuńMitsu: Ile razy mam ci mówić, że masz się odpierdolić od mojego życia?
Jenn: Jak zdechniesz. Chętna spróbować? Mam pistolet w kieszeni.
Mitsu: -_-
Jenn: *macha na nią ręką* a i te poruszające poetyckie słowo. Kochana, mamy XXI wiek, tutaj najpopularniejszym słowem jest "xd" a nie ballada. I nie rozumiem tego rozdwojenia jaźni, ty w końcu lubisz Meg czy nie?
Patrick: Kobiety. Wieczne zagadki.
Haru: Których nigdy nie umiesz rozwiązać.
Izu: Z Alice próbujesz od 8 lat.
Patrick: Dobra, ruda pało, ja chociaż mam IQ wyższe niż parapat.
Izu: HAAAA?!
Jenn: Antagonistów roku XDDD Nie no pasuje jak ulał, w Beyblade co rok był nowy XD
Yuka: Wgl czemu "Ari"? Przecież Meg to Megan O.o
Jenn: Chyba że o czymś nie wiemy
Blaise: Wiesz, ty na drugie masz...
Jenn: Zamknij mordę, bo ci ogolę włosy
Blaise: E,e nie pozwalaj sobie.
Haru: Hm, wyzywa ojca od pomyłek (Jenn: Był nią, potwierdzam), a jednocześnie jest jej przykro.
Damon: Ostry okres połączony z zerwaniem, uhu
Blaise: Jak twoja kosa tak ma, to się chowasz w kącie, co?
Damon: Zabić cię czy zabić?
Czekamy na next!
Urs: Ooo, Karma-chan, zobacz, będziesz miała przyjaciółkę! ^^ *dostaje cegłą w łeb*
UsuńKarma: Nie decyduj za mnie, plebsie
Urs: *masuje czoło* No ale zobacz, na mnie ciągle się drzesz, że nie rozumiem twych "niecnych planów" a tak miałabyś z kim pogadać, z kim posnuć plany jak zniszczyć wszystko co się rusza i się nie rusza... *222 argumenty dalej* ... i podsumowując jest to bardzo dobre rozwiązanie!
Meg: Jak nie do jednej się podlizujesz to do drugiej -...-
Urs: A ciebie co znowu ugryzło?
Meg: Ty mnie ugryzłeś, zarazo!
Urs: Czemu mnie wszyscy wyzywają dzisiaj!? *^*
Meg&Karma: *równocześnie* Bo ci się należy *chwila napiętej ciszy* *patrzą po sobie złowrogo* *odwracają się do siebie plecami*
Ren: Czuję napiętą atmosferę...
Rey: *wali się w czoło* jakbyś nie zauważył to one się nie cierpią!
Ren: No ale popieram... *zerka w kom* Haru-chan, bo Ka...Karma wpierw w sumie się cieszy że ojciec dednął, potem ma o to żal do Megi; jeszcze później mówi że była jej psiapsi (Meg: dawno temu i nie prawda!) a teraz chce ją zabić! *łapie się za głowę* AAAA, nie rozumieeeeem!
Meg: Ne, ne, Karma nie ma rozdwojenia jaźni, ona ma ROZTROJENIE jaźni
Jak Konrad xd *przypomina sobie rozprawkę z Dziadów i zastanawia się czy zdoła się utopić w kubku z melissą*
Meg: Ari to takie głupie imię które dostałam w Ośrodku. Normalnie jakbym była bezdomnym psem >.>"
*wgapia się tępnym wzrokiem w kartkę papieru*
Meg: I tak nie spalisz jej wzrokiem. Spadamy! (wyrobiłyśmy się w 14 dniach, ha)
Jenn: *obserwuje Ursa* W sumie przygarnęłabym cię, bo błazen z ciebie, ale mam już Izu i Pata
UsuńPatrick: No kabareciarz ze mnie pierwszej klasy
Haru: I Mitsu by się od nas odczepiła
Mitsuki: JESTEM MARTWA, DEBILE.
Jenn: Hee? Serio? To czemu do cholery ciągle gadasz, że jeszcze mi pokażesz?
Mitsuki: ...
Jenn: Byłby z ciebie idealny prokurator, masz powalające argumenty
Mitsu: Zgiń.
Jenn: XD
Haru: Haru-chan? *unosi brew i uśmiecha się* Dawno mnie nikt tak nie nazwał
Kaito: A ja?! Ranisz moje serduszko!
Jenn: Karma-chan po prostu szuka atencji, bo od ojca pewnie jej nie dostała
Meg: *owinęła Ursa czerwoną wstążeczką, w usta wsadziła koszyk z czekoladą, popycha go w stronę Jenn* możesz go brać; najwyżej wyrzucisz przez okno albo dasz do zjedzenia jakiemuś poczwarce z piekła jak się nie spodoba
UsuńUrs: tego nie było w umowie!
Meg: Cia! *wykopuje go za drzwi*
"Mitsu: Zgiń.
Jenn: XD"
Podoba mi się to podejście do życia
Meg: Inspiruj się
*patrzy na pozytywne uwagi na dzienniku* *nerwowy śmiech* he-he, he-he, heeee... *wybucha śmiechem*
Meg: Normalna reakcja na fakt, że można mieć wzorowe z zachowania
*podrywa się* ej, ja SPECJLANIE nie pojechałam z kumpelą na durną wycieczkę trzydniową z moją wielce szanowną klasą, tylko po to by móc pomóc w wieczorku
Meg: jasne, jasne, wmawiaj se
Ale 6 są, są! Punkty do zachowania są, są! żyć nie umierać... *rozkłada się na hamaku z książką*
Kel: *zaiwaniła z garderoby szkolnej megafon* Rozdział! Do mnie!! MAAARSZ!
*zwisa z drzewa*